Przyjaciółka napastnika z Brześcia napisała list! Broni go i wiele wyjaśnia!

Agnieszka
Newsy
31.05.2019 7:41
Przyjaciółka napastnika z Brześcia napisała list! Broni go i wiele wyjaśnia!

Niedawno media poinformowały o strzelaninie w jednej ze szkół w Brześciu Kujawskim, pod Włocławkiem. 18-letni były uczeń wtargnął do szkoły, rzucił dwie petardy hukowe i strzelał z broni. Petarda raniła jedenastolatkę, a strzał ranił panią woźną. W tej sprawie wypowiedziała się przyjaciółka Marka N. - napastnika.

Zdjęcie Przyjaciółka napastnika z Brześcia napisała list! Broni go i wiele wyjaśnia! #1

Nastolatek był leczony psychiatrycznie. Teraz postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa. Chłopak przyznał, że próbował zabić wiele osób.

Na Facebooku opublikowany został post, w którym dziewczyna dementuje wszelkie plotki, które niedawno pojawiły się w mediach na temat 18-latka. Zwraca uwagę na fakt, że chłopak rozpaczliwie szukał pomocy, której nie otrzymał. Jego rodzina próbowała, ale to specjaliści zawiedli. Zarzuca lekarzom, że był źle leczony.

Informacje te podała gazeta ddwloclawek.pl

Tragedia, która miała miejsce w Brześciu ujawniła nie tylko brutalność młodego człowieka. Ujawniła też wady systemu, którego zadaniem jest przecież zapobiegać takim sytuacjom.

TREŚĆ LISTU DZIEWCZYNY:

"Bez pomówień. Marek nie chciał zaatakować nauczycielki, nie groził jej. Marek w lipcu rok temu miał jeden nóż, nie dwa. Marek nie dostał wtedy tabletek, nie użył broni, dostał silne leki uspokajające w karetce i został odwieziony do szpitala, gdzie odbył pobyt. Odsiedział i wyszedł, kiedy stwierdzili, że poczuł się dobrze- nie czuł. W szpitalach psychiatrycznych nie siedzi się całe życie. Choroby psychicznej się nie pozbędziesz, zawsze jest szansa, że ona wróci, ale kiedy wypuszczają chłopaka po złej diagnozie, po całkowitym braku opieki i w sumie mając wyjebane na to co się dzieje, bo z ordynatorem nie dało i się dogadać i spotkać jest już coś nie tak. Jego rodzina o niczym nie wiedziała, nie podszedł do mamusi pytając czy może zrobić masakrę, zabić ludzi, dzieci. Nie było sytuacji gdzie mówił" o mamo to ja idę robić bomby a ty rob obiad" "mamo bomby prawie gotowe, obiad już jest??" Nie podszedł do mamy z "o mamo skończyłem, podoba ci się?- no piękna bomba synek, ale ich rozpierdolisz hehe". To jest żałosne, co ludzie są w stanie wypisywać, ubzdurac sobie i wmówić innym żeby zrobić sensację z chorego człowieka.. Tak, chorego, bo Marek nie jest zdrowy. Nie jest i nie byl. Marek za każdym razem podczas nadmiaru, wybuchu emocji, które trzymał w sobie, bo przecież każdy myślał, że nic złego się z nim nie dzieje robił takie rzeczy. Marek za każdym razem poddał się dobrowolnie policji, czy dobrowolnie błagał, prosil o pomoc, kiedy było naprawdę zle. Zanim zaczął gonić te dzieci z nożem zadzwonił do dobrego kumpla mówiąc, że dzieje się coś złego, że potrzebuje pomocy, po czym się rozłączył. Po próbie samobójczej dotarł do drogi żeby znalazł go ktokolwiek. Teraz też sam się poddał, on po prostu błagał o pomoc w ten sposób. ALE TEGO JUŻ NIKT NIE POWIE. Za którymś pobytem w szpitalu w Warcie powiedział kochanej pani psycholog, że ma myśli, że chce kogoś skrzywdzić, opowiedziała mu anegdotkę o mężczyźnie, który zabił swoją żonę i dzieci i olala temat. Nikt mu nigdy nie wierzył, ciągle myśleli, że kłamie. Proszę bardzo, tak Mareczek kłamał. Wszyscy lekarze, psychologowie, którzy kiedykolwiek mu nie uwierzyli powinni ponieść konsekwencje. Jak miał ufać komukolwiek skoro nikt mu nie wierzył? Jego mama nie jest złą kobieta, zawsze dbala i dba do tej pory o swoich synów. Zawsze pilnowała żeby Marek bral leki, a on je brał. Tak, Marek brał leki- może warto zastanowić się nad tym czemu nie działały, działały źle? Jedyne co można zarzucić mamie Marka to to, że nie widziała tego co się dzieje z jej synem. Ale zrozumcie, że to kobieta, która miała nadzieję. Raz Marek czuł się lepiej i nagle miała nadzieję na to, że wszystko się ułoży, że jej syn wyzdrowieje. Sama dużo w życiu przeszła, ciągle stresy, problemy, leki uspokajające. Każdy by miał nadzieję na to, że jego dziecko w końcu wydrowieje i będzie szczęśliwe. Marek sam miał przez chwilę taka nadzieje. Marek nie leczył się od tamtego roku, Marek leczył się o wiele dłuższy czas, nie raz był hospitalizowany. W tym roku w końcu przez moment poczuł się dobrze. Wyobraźcie sobie jakie to mogło być szczęście dla osoby, która nigdy nie była szczęśliwa i ten jeden raz nie bała się ludzi, był sobą, robił to co chciał bez lęków. Wyszedł ze szpitala automatycznie znowu gorzej się poczuł. Marek stracił wtedy jakąkolwiek nadzieję. Poddał się, dlatego ze mną zerwał. Chronił mnie, wiedział co może się stać, wiedział, że nigdy nie będę szczęśliwa z kimś takim. Wiedział, że może zrobić komuś krzywdę i będę miała problemy. Nie tylko mnie tak ochronił, mam dobry kontakt z jego byłą dziewczyna. Marek nigdy nie skrzywdziłby osoby, którą kocha. Z nią też zerwal, bo wiedział co się z nim dzieje, że jest coraz gorzej i sobie z tym nie poradzi. Był dla niej jak i dla mnie dobry, wspierał nas, nie jesteśmy w stanie mu nic zarzucić. Nigdy nas nie skrzywdził. Nigdy nie sprawił, że czułyśmy się źle. Dbał o nas i dał nam więcej szczęścia niż ktokolwiek inny. Zawsze stanę w obronie Marka, każdy wie, że Marek jest najważniejszy w moim życiu, jest ważny dla mnie i dla osób, z którymi pisał, dla naszych wspólnych znajomych, dla jego znajomych, mimo, że im nie ufał. Zawsze będę go bronić, zawsze będę po jego stronie. Marek zawsze mógł i może na mnie liczyć. Będę czekać na niego, będę czekać na moment kiedy będę mogła go zobaczyć i mam nadzieję, że nie odsunie się ode mnie. On mnie potrzebuje, potrzebuje kogoś z kim może porozmawiać, wyżalić się. Ma mnie. Wszyscy kochamy Marka, wielu znajomych jest w szoku. Ale nie ja. Marek potrzebuje porządnej pomocy. Nie dziwię się, że do tego doszło. Niech ktokolwiek mu powie, że nadal ma mnie, że czekam, jak zawsze i, że może na mnie liczyć. Nie wiem, udostępniajcie to gdzie się da.

EDIT:Dodam, że Marek nie zapowiedział co chciał zrobić, nikt z nas nie wiedział, nie pisał o tym nigdzie. Screen, który krąży po internecie znaczy zupełnie coś innego niż wy macie w swojej główce, ale to już będzie wyjaśniane ze służbami wyższymi jeśli będzie taka potrzeba."