7 marca w Białymstoku 25-latnia kobieta oraz jej 3-letnia córka Amelia zostały siłą wciągnięte do samochodu. Porwanie miało miejsce sprzed bloku przy ulicy Dziesięciny.
Dwóch sprawców siłą wciągnęło kobietę oraz jej dziecko do samochodu, który później odnaleziono pusty.
Kobieta oraz jej dziecko w trakcie spaceru zostały siłą wciągnięte do auta marki Citroen C4 Picasso o
numerze rejestracyjnym BL 60803.
Jak relacjonują świadkowie w tym babcia dziewczynki napastnikami było dwóch mężczyzn.
Od czasu porwania minęło już około 3 godzin dlatego policja prosi o czujność obywateli na terytorium całej Polski. Czas, który upłynął od porwania umożliwił porywaczom na oddalenie się w znacznej odległości od miejsca zdarzenia.
Jak relacjonują osoby zajmujące się tego typu sprawami najczęściej do porwań dochodzi z dwóch powodów, dla okupu czyli jest to wątek finansowy lub wątek rodzinny, czyli spór o prawa do opieki nad dzieckiem.
Nowe fakty - Aktualizacja
Policja podejżewa, iż porwanie matki z dzieckiem zlecił mąż kobiety, a jednocześnie ojciec dziecka. Jak wynika z nieoficjalnych informacji ojciec dziecka, mieszkający na terenie Niemiec miał znęcać się nad żoną w przeszłości. Porywacze udali się na zachód, w kierunku granicy z Niemcami , gdzie zostały postawione posterunki blokadowe.
- W tym momencie najważniejsze jest odnalezienie kobiety i dziecka, ponieważ jest duże zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Policjanci będą też analizować, z jakich powodów doszło do tego zdarzenia. Jednym ze sprawdzanych wątków będzie też na pewno ten, czy nie chodzi tu o konflikt rodzinny i czy w porwanie może być zamieszany ktoś z rodziny – mówi Onetowi Marcin Gawryluk.
Policja zakłada jednak kilka różnych wersji. Porywacze faktycznie mogli wywieźć kobietę z dzieckiem za granicę. Mogli jednak pozostać w Białymstoku. Nie musieli też poruszać się samochodem, ale na przykład pociągiem. W sprawie wciąż jest więcej pytań, niż odpowiedzi.
