Dobrze sprawdzi się wędzona gouda – jeśli robicie burgery w stylu BBQ dodatek dymnego aromatu z sera świetnie scali się z burgerem, ale wędzona gouda nie do wszystkiego pasuje. Sery z niebieską pleśnią, takie jak Gorgonzola, świetnie się rozpuszczają, są wilgotne i bardzo kremowe – ale mają mocny i dominujący smak, warto używać ich w połączeniu z innym serem i z głową – tak żeby nie zabić smaku mięsa i dodatków a tylko je podkreślić. Ok, weźmy pod lupę klasyczny, długodojrzewający ser sprzedawany w kostce – smakowo super, nie rozpuszcza się źle ale ma jedną ogromną wadę – w czasie podgrzewania przestaje być jednolity, od cheddara oddziela się tłuszcz który wsiąka i w bułkę, i w kotleta, i rozrzedza resztę sosów, a całości dodaje odczuwalnego ciężaru i nieprzyjemnego tłustego posmaku. Nie jest super zdrowy ani mega wartościowy – ale czy po to robimy sobie przyjemność i jemy od czasu do czasu obrzydliwie pyszne burgery, żeby liczyć kalorie i zastanawiać się jak bardzo są niezdrowe? Burger to amerykański wynalazek i w znakomitej większości przypadków amerykanie używają do klasycznych cheeseburgerów dwóch rodzajów sera – Monterey/Pepper Jack i sera American, który bardzo przypomina dobrze nam znany ser topiony pakowany w pojedynczych plastrach. Ser Gruyere sprawdzi się odrobinę lepiej – jest jednym ze składników serowego fondue, topi się całkiem nieźle ale sam, bez dodatków, jest za suchy. Suchy, starzony ser jak parmezan, Manchego czy Bursztyn będzie się kiepsko topił i zostanie suchy w kontakcie z gorącym burgerem – odpada. Mój komentator nie wziął pod uwagę jednego – cheddar to naprawdę kruchy ser i nie ma opcji, żeby go pokroić w plasterki.