Jeszcze nie tak dawno najbardziej popularna była chyba dieta bezglutenowa.
Teraz powoli trend ten przemija, podobnie jak dieta sokowa.
W ostatnim czasie jako konsumenci jesteśmy bardzo wybredni.
Eksperymentujemy z jedzeniem – co chwila coś odrzucamy lub dodajemy do naszej diety.
W ostatnim czasie hitem były np. zdrowie czipsy z warzyw czy owsianka z wielu wariacjach.
To prawda, że obecne trendy żywieniowe odrzucają GMO, sztuczne barwniki, antybiotyki itp.
Popularna jest żywność organiczna bez pestycydów i nawozów chemicznych.
Wiele osób odrzuciło cukier, tłuszcze, gluten.
Testowaliśmy już detoksy sokowe czy jedliśmy głównie warzywa.
Jednak coraz częściej można usłyszeć, że warto jeść wszystko, ale w małych porcjach.
Komu podoba się kilkumiesięczna dieta w której nic nam tak naprawdę nie smakuje, a wiele czasu poświęcamy na przeliczaniu wartości kalorycznych czy indeksów glikemicznych.
FLEKSITARIANIZM – CZYM JEST?
Ostatnio wielki postęp w wytwarzaniu osiągnęły produkty pochodzenia roślinnego.
Naukowcy się nie mylą – dieta roślinna sprzyja naszemu zdrowiu.
Wegetarianie, który umiejętnie bilansują swoje posiłki, wskaźnik zachorowań na niektóre choroby nowotworowe jest niższy niż u mięsożerców.
Być może winne są temu antybiotyki znajdujące się w mięsie.
Ciężko znaleźć mięso, które nie zostało niczym nafaszerowane.
NIK (Najwyższa Izba Kontroli) opublikowała informacje, że antybiotyki są obecne w 46% trzody chlewnej, 82% kurcząt i 88% indyków.
Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że zarówno mięso wieprzowe jak i wołowe zawiera sporą dawkę tłuszczów nasyconych, które mają niekorzystny wpływ na serce i naczynia krwionośne.
To wszystko wiemy, ale i tak nie potrafimy zrezygnować z mięsa.
I tu pojawia się fleksitarianizm, który polega na bardzo dużym ograniczeniu mięsa w diecie.
Maksymalnie do trzech posiłków na tydzień.
Można powiedzieć, że fleksitarianizm to taki bardzo elastyczny wegetarianizm.
Specjaliście twierdzą, że obecnie przemysł spożywczy będzie rozwijał się w kierunku żywności funkcjonalnej.
Co to oznacza?
W wielkim skrócie, są to produkty, które sprzyjają naszemu zdrowiu lub zmniejszają ryzyko chorób.
Dokładne zdefiniowanie tej grupy produktów jest dość skomplikowane.
Przykładem może być np. mleko bez laktozy, jogurt probiotyczny czy majonez light.
Może słyszeliście jak wyglądają supermarkety w Japonii?
Są tam oddzielne półki lub całe aleje, które mają odpowiednie oznaczenia:
- produkty dla otyłych,
- produkty dla cukrzyków,
- produkty dla chorych na celakię,
- produkty dla chorych na nadciśnienie,
- produkty wspierające serce.
Żywność funkcjonalna jest po prostu zdrowsza.
Być może taki trend dotrze także do nas.
Jeszcze nie tak dawno wiele kobiet unikało wszelkich tłuszczy jak ognia.
Jednak strach przed tłuszczami dobiega końca.
W sklepach pojawiają się różne wersje zdrowych maseł, a w restauracjach można zamówić tzw. ketokawę, czyli kawę z dodatkiem tłuszczy.
Specjaliści głośno mówią o zdrowych produktach bogatych w zdrowe tłuszcze jak np. awokado, ryby, jaja, orzechy itp.
Pamiętaj, że zdrowe tłuszcze pomagają budować błony komórkowe, a także dają uczucie sytości co jest bardzo ważne kiedy chcesz się odchudzać.
Jednak powoli kończy się pewna era – era oleju kokosowego.
American Heart Association poinformowało, że olej kokosowy podnosi poziom cholesterolu LDL, który odpowiada za choroby sercowo naczyniowe oraz nie posiada korzystnych właściwości.
Z tego względu odradzają jego wykorzystywanie.
Być może oznacza to, że przestaniemy używać tego tłuszczu do wypieków czy smażenia.
Co do diety bezglutenowej, którą spopularyzowało wielu celebrytów.
Jak pokazują statystyki – tylko 1% naszych rodaków choruje na celiakię.
A tylko te osoby muszą wyeliminować gluten ze swojej diety.
Maksymalnie 20% osób cierpi na nietolerancję glutenu (często bezobjawowo).
Takie osoby powinny ograniczyć spożywanie żyta, jęczmienia i pszenicy.
Cała reszta ludzi zupełnie bezpodstawnie wyłącza ze swojej diety gluten.
Ot taka moda.
Sokowe detoksy i głodówki też powoli odchodzą w niepamięć.
Były bardzo modne jeszcze rok temu.
Nie mówimy, że były złe – świetnie oczyszczały cały przewód pokarmowy, obkurczały żołądek oraz sprawiały, że czuliśmy się lżejsze o co najmniej kilka kilogramów.
Jednak wraz z sokami przyjmowałyśmy dużą dawkę cukrów prostych.
Obecnie zamiast dieta sokowych bardziej zaleca się zupy.
Są bardzo sycące, rozgrzewające i zawierają dużo błonnika.
Warto gotować zupy ze świeżych, sezonowych warzyw.
Tylko pamiętaj, aby nie rozgotowywać warzyw na papkę bo stracą swoje właściwości.
Zaleca się także zrezygnować z dodawania mąki czy śmietany.