Składniki: 1 puszka anchois 3 cebule 3 ząbki czosnku 2 puszki tuńczyka w sosie własnym 1 puszka pomidorów suszony tymianek do smaku świeżo mielony pieprz do smaku 200 g sera mozzarella 500 ml mleka 2 łyżki masła 2 łyżki mąki szczypta gałki muszkatołowej szczypta białego mielonego pieprzu ok. 1/2 opakowania makaronu lasagne Przygotowanie: Na rozgrzaną patelnię wykładamy fileciki anchois wraz z olejem i podsmażamy, aż się całkiem rozpadną. Od tamtej pory bardzo często pojawiała się ona na sobotniej kolacji wyjęta prosto z piekarnika, a w niedzielę zawsze dojadaliśmy jej resztki na zimno na śniadanie. A poniżej znajdziecie jeszcze kilka innych zapiekanek: tarta z pieczonymi warzywami, kremowa zapiekanka z szynką, zapiekanka z kaszy gryczanej. Niestety na jakiś czas o niej zapomniałam, a nastąpiło to wraz z wyprowadzeniem się z domu. A na końcu wylizywałam patelnię z sosu i łyżkę z beszamelu. Na szczęście ostatnio odnalazłam przepis w Mamy zapiskach i oficjalnie lazania z tuńczykiem wraca do łask 🙂 Na makaron wykładamy warstwę sosu z tuńczykiem, potem beszamel, a następnie znów makaron. Dodajemy tuńczyka, dokładnie wszystko mieszamy i na koniec dodajemy pomidory z puszki. Dno blaszki (ja użyłam 30 x 25 cm) smarujemy nieco sosem beszamelowym, na nim układamy surowe płaty makaronu, tak aby możliwie nie było wolnych przestrzeni. W tym momencie nie wiem już czy to jest oryginalny przepis, ale efekt końcowy jest więcej niż bardzo dobry 🙂 Wstawiamy do pieca nagrzanego do 200°C na ok. 30 min lub do czasu, aż wierzch się zrumieni. Pamiętamy przy tym, żeby ostatnią warstwę stanowił makaron posmarowany dodatkowo z wierzchu sosem beszamelowym. Następnie dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy go do czasu, aż zacznie unosić się jego zapach 😉 Wtedy to ja zaczęłam szukać swoich własnych nowości i tak się jakoś nie składało, żeby do niej wrócić.
