W każdym razie taki jest plan, a jak to wyjdzie życie pokaże, bo moja dieta na razie wciąż składa się głównie z pozostałych po świętach słodyczach i innych takich ;) No przecież nie wyrzucę :P Składniki na około 1,5l mleka: 2 szklanki wiórków kokosowych 1,5l wrzątku Wykonanie: Wiórki umieść w dużym dzbanku, rondlu lub głębokiej żaroodpornej misce* i zalej 1l wrzątku, odstaw na około godzinę. Chociaż nikt u nas alergii na mleko krowie nie ma (Piotrek może je wypijać litrami, a Zuzia ochoczo popija nim kanapki, czy zalewa domową granolę), ja osobiście pijam je głównie do kawy i chętnie zastępuję mlekiem sojowym, migdałowym, czy kokosowym właśnie. Bo jaka to zmiana na lepsze, jeżeli zamiast produktu odzwierzęcego, używam takiego, który jest owszem roślinny (mniej więcej w kilku %), ale za to z cała listą zbędnych dodatków typu cukier, sól i stabilizatory, czy inne takie? Oczywiście nadal pojawiać się będą ciasta i inne wypieki, ale, w ramach solidarności z wszystkimi, którzy po Nowym Roku rzeczywiście przeszli na dietę, będę publikować więcej lekkich, odtłuszczono-odcukrzonych smakołyków. To znaczy owszem zrobiłam, ale było okropne – szarawe, gorzkawe w smaku (no chyba, że się do niego doda cukru, soli lub ekstraktu z wanilii) i o niezbyt przyjemnej, kisielowatej konsystencji. Metod jest wiele – jedni blendują je od razu, inni najpierw odstawiają na kilka godzin zalane wrzątkiem, jeszcze inni namaczają je całą noc, a potem jeszcze gotują. Gdy na wierzchu oddzieli się śmietanka kokosowa, butelką wystarczy potrząsnąć dokładnie lub w razie potrzeby podgrzać lekko. Pokusiłam się za to na mleko kokosowe i teraz już zagościło u nas na stałe. Mleko kokosowe to co prawda nie deser, ani nawet początek deseru, ale jest to coś, co planowałam przygotować już od bardzo dawna. Po tym czasie zblenduj je dokładnie (około 3 – 4 minut), przełóż na gęste sitko i przecedź.