Tym razem zrobiłam ze śliwek, ale można je zrobić z praktycznie wszystkich owoców (widziałam nawet z arbuza!). Wystarczy trochę dojrzałych owoców, cukier lub miód (opcjonalnie), blender, papier do pieczenia i piekarnik z funkcją termoobiegu i możliwością ustawiania niskiej temperatury. I od tego czasu, gdy mam za dużo owoców i nie chcę już robić więcej dżemów, robię takie oto ruloniki. Ta pewnie najodpowiedniejsza jak mamy owoce twardsze, np. jabłka, ale też śliwki czy brzoskwinie. Drugi: po zmieleniu owoców, podgrzewamy je w garnku, aż trochę zgęstnieją i cukier się rozpuści. Fruit leather, tak to się nazywa po angielsku.. czyli skóra z owoców. Pomysł na domowe żelki owocowe znalazłam w internecie pewnie z 10 lat temu. Teraz mamy akurat sezon na wszelkie borówki, które są idealne, jak i pestkowe: brzoskwinie, morele, śliwki. Nie ma powodów do obaw, to tylko suszone zmielone owoce w formie przyjemnych ruloników. Roll-ups z angielskiego czy żelki owocowe. Nazwanie tego cudu do najprostszych nie należy, za to jego przygotowanie już tak.