Na klatkach schodowych wielu polskich osiedli zaczęły pojawiać się pozornie oficjalne ogłoszenia, informujące o rzekomym obowiązku montażu czujników dymu i tlenku węgla. Choć część informacji jest zgodna z nowelizacją przepisów, to intencje autorów takich komunikatów są zupełnie inne — chodzi o wyłudzenie pieniędzy.
Nowy obowiązek dla mieszkańców
Od 23 grudnia 2024 roku obowiązuje rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, nakładające nowe wymogi dotyczące bezpieczeństwa pożarowego. Zgodnie z przepisami, każdy nowy lokal mieszkalny oddawany do użytku musi być wyposażony w:
-
co najmniej jeden czujnik dymu,
-
a także czujnik tlenku węgla, jeśli w mieszkaniu występują urządzenia spalające paliwo (np. piecyk gazowy).
Jednak co ważne — dotychczasowi właściciele mieszkań i domów nie mają jeszcze żadnego obowiązku montażu czujników. Dla nich termin został przesunięty aż na 1 stycznia 2030 roku.
To oznacza, że obecnie żadne przepisy nie nakazują natychmiastowej instalacji takich urządzeń w istniejących już lokalach.
Oszuści wywieszają na klatkach "Komunikaty"
Oszustwo polega na tworzeniu drukowanych kart z nagłówkiem "KOMUNIKAT!!!", które zawierają odniesienia do ustawy oraz konkretne ceny urządzeń. Przykładowe informacje z takich ulotek:
-
"Czujnik czadowo-gazowy — 60 zł",
-
"Czujnik antydymowy — 50 zł",
-
"Zestaw promocyjny — 100 zł".
Na końcu często pojawia się zapis, że dana firma jest podmiotem zewnętrznym i zakup nie jest obowiązkowy, co ma chronić naciągaczy przed odpowiedzialnością prawną. Jednak wszystko — od języka ogłoszenia, po wygląd kartki i argumentację — ma stworzyć wrażenie, że chodzi o pilne działania wymagane przez prawo.
Ofiarami najczęściej są seniorzy
Według relacji mieszkańców z dzielnicy Halemba w Rudzie Śląskiej, oszuści celują w osoby starsze, często pojawiając się w godzinach porannych, by zastać seniorów w domach. Takie osoby łatwiej ulegają presji i nie mają pełnej wiedzy o aktualnych przepisach.
Jeden z mieszkańców wspomina, jak przyłapał naciągacza podczas rozmowy z jego starszym sąsiadem. Na pytania o nazwę firmy i dane osobowe, rzekomy przedstawiciel zareagował nerwowo i szybko opuścił budynek. To typowy scenariusz działania takich osób — wywierają presję, podkreślają "nowe obowiązki", oferują sprzedaż urządzenia „na miejscu” i unikają konkretnych informacji o sobie.
Takie sytuacje nie są nowe – oszuści działają od lat
Podobne przypadki były już zgłaszane wcześniej. W 2019 roku mieszkańcy Pietrowic Wielkich informowali o telefonicznych próbach sprzedaży czujników, również pod pozorem zmieniających się przepisów.
Niektóre z osiedlowych grup w mediach społecznościowych odnotowują kolejne tego typu próby, apelując o czujność i informowanie bliskich, zwłaszcza osób starszych. W jednym z komunikatów pojawił się nawet wpis: "Administracja NIE ZLECAŁA żadnych prac związanych z montażem czujników", co jasno pokazuje, że tego typu działania nie mają żadnego oficjalnego charakteru.
Jak rozpoznać próbę naciągania?
Warto zwrócić uwagę na kilka znaków ostrzegawczych:
-
Brak identyfikatora lub umowy – legalni przedstawiciele firm są zobowiązani do okazywania dokumentów.
-
Presja na szybki zakup – to klasyczna technika manipulacyjna.
-
Zbyt ogólnikowe informacje – rzekomi "przedstawiciele" nie potrafią wyjaśnić szczegółów przepisów.
-
Wysokie ceny – dobrej jakości czujniki można kupić samodzielnie, np. na Allegro czy w marketach budowlanych już za 30–60 zł.
Gdzie kupić bezpiecznie czujnik dymu i czadu?
Nie daj się oszukać. Jeśli chcesz zabezpieczyć swoje mieszkanie przed dymem lub tlenkiem węgla, możesz to zrobić na własną rękę. Poszukaj czujników:
-
w sklepach internetowych (np. Allegro, Media Expert, RTV Euro AGD),
-
w marketach budowlanych (np. Castorama, Leroy Merlin),
-
lub u autoryzowanych dystrybutorów sprzętu przeciwpożarowego.
Zawsze sprawdzaj atesty i certyfikaty, a także gwarancję urządzenia. Najlepiej wybierać sprzęt z minimum 5-letnią gwarancją i potwierdzonymi normami europejskimi, np. EN 14604 dla czujników dymu.