Tysiące wolnych terminów u lekarzy specjalistów przepada każdego miesiąca, a kolejki wciąż rosną. Właśnie dlatego znów wraca pomysł, by pacjenci odpowiadali finansowo za brak odwołania wizyty. Czy tym razem pomysł przejdzie?
Ponad 1,3 mln wizyt przepadło
Statystyki są alarmujące – w samym tylko 2023 roku aż 1,3 miliona wizyt lekarskich zostało zablokowanych przez pacjentów, którzy po prostu się nie stawili i nie poinformowali o tym przychodni. Efekt? Wydłużające się listy oczekujących i nieefektywne wykorzystanie zasobów publicznej służby zdrowia.
Propozycja: 50 zł za pierwsze naruszenie, 100 zł za kolejne
Właśnie dlatego do Ministerstwa Zdrowia trafiła nowa petycja, której autor domaga się wprowadzenia symbolicznych kar finansowych. Zaproponował:
-
50 zł za pierwsze nieodwołanie wizyty,
-
100 zł za każde kolejne, bez uzasadnionej przyczyny.
Według twórcy petycji, takie rozwiązanie miałoby zmotywować pacjentów do odpowiedzialności i pomóc w uporządkowaniu systemu rejestracji.
W skrajnych przypadkach: nawet zawiadomienie prokuratury?
Kontrowersji dodaje fakt, że petycja zakłada również możliwość zgłaszania niektórych przypadków do organów ścigania. Autor odwołuje się do art. 160 Kodeksu karnego, który mówi o narażeniu życia lub zdrowia innych osób. W tym przypadku chodzi o sytuacje, gdy brak odwołania blokuje miejsce dla osób pilnie potrzebujących pomocy medycznej.
Poparcie społeczne? Zaskakująco wysokie
Mimo że pomysł budzi emocje, zyskuje też niemałe poparcie. Jak podaje „Super Express”, aż 90% ankietowanych Polaków uważa, że kary mogłyby skutecznie zmniejszyć kolejki do lekarzy.
Wcześniej podobną inicjatywę przedstawił Rafał Brzoska, twórca InPostu, w ramach kampanii #SprawdzaMy – tam aż 80% respondentów poparło ideę kar za nieodwołanie wizyt.
Co na to lekarze i eksperci?
Wielu lekarzy i przedstawicieli placówek medycznych popiera propozycję. Tłumaczą, że niewykorzystane wizyty to realna strata – czasu, środków i szansy na pomoc dla innych pacjentów. Jednak nie wszyscy są zgodni.
Dorota Korycińska z Federacji Onkologicznej ostrzega, że trudność w skontaktowaniu się z rejestracją również wpływa na statystyki. Tadeusz Jędrzejczyk, były szef NFZ, wskazuje, że dodatkowe koszty mogłyby najbardziej uderzyć w osoby przewlekle chore i ubogie, które już teraz mają trudności z dostępem do opieki.
Ministerstwo na razie mówi „nie”
Mimo wysokiego poparcia społecznego, Ministerstwo Zdrowia nie planuje obecnie wdrażania opłat. Wiceminister Wojciech Konieczny wyraził obawy, że nowe przepisy mogłyby pogłębić nierówności w dostępie do leczenia, a system powinien wspierać, a nie karać pacjentów – szczególnie tych znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej.
Technologia zamiast mandatu?
Zamiast sankcji, eksperci coraz częściej wskazują na potrzebę rozwoju cyfrowych narzędzi, które pozwolą pacjentom łatwo i szybko odwoływać wizyty. Przykłady?
-
Internetowe Konto Pacjenta (IKP),
-
SMS-y przypominające o terminie,
-
automatyczne linki do anulowania wizyty.
Takie rozwiązania z powodzeniem funkcjonują w prywatnych placówkach medycznych oraz w wielu krajach Europy, m.in. Norwegii, Szwecji i Wielkiej Brytanii, gdzie za brak odwołania płaci się już od lat.
Rozwiązania, które mogą zadziałać lepiej
Na ten moment temat pozostaje otwarty. Jednak rosnące społeczne oczekiwania, rosnąca presja środowiska medycznego i realne problemy z niewykorzystanymi wizytami mogą sprawić, że dyskusja o karach wróci na agendę legislacyjną szybciej, niż się wydaje.
Być może zamiast surowych mandatów, rozwiązaniem okaże się inteligentne zarządzanie terminami i bardziej efektywna komunikacja z pacjentem. Czas pokaże, która droga wygra.