Jeszcze dwie dekady temu widok grupy młodych mężczyzn w sutannach, przygotowujących się do kapłaństwa, był czymś zupełnie naturalnym. W seminariach duchownych w Polsce panował tłok, a święcenia kapłańskie były wielką uroczystością, na którą czekały całe parafie. Dziś? W niektórych diecezjach... nie wyświęcono ani jednego nowego księdza. Tak stało się właśnie we Wrocławiu – po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej.
Historyczna cisza w seminarium
Wrocławskie seminarium duchowne, które działa nieprzerwanie od 1947 roku, nie wyda w tym roku żadnego nowego kapłana. Taki przypadek nie zdarzył się nigdy w jego powojennej historii. Co więcej, seminarium we Wrocławiu jest dziś jedynym czynnym ośrodkiem formacji kapłańskiej na całym Dolnym Śląsku – placówki w Legnicy i Świdnicy zostały zamknięte z powodu braku kandydatów już kilka lat temu.
To wydarzenie jest nie tylko lokalnym problemem, ale znakiem ogólnopolskiego, a nawet ogólnoeuropejskiego kryzysu powołań. Liczby są bezlitosne: tam, gdzie jeszcze w latach 90. i na początku XXI wieku rocznie zgłaszało się kilkudziesięciu mężczyzn, dziś w najlepszym wypadku pojawia się kilku. A często... nie zgłasza się nikt.
Dlaczego młodzi nie chcą być księżmi?
Przyczyn tego zjawiska jest wiele i tworzą one złożony obraz przemian społeczno-kulturowych:
-
Spadająca religijność młodego pokolenia – według badań CBOS z 2023 roku, regularnie praktykuje jedynie 16% osób w wieku 18–24 lat.
-
Zmiana wizerunku Kościoła – młodzi ludzie coraz częściej postrzegają instytucję jako nieaktualną, zbyt hierarchiczną i oderwaną od rzeczywistości.
-
Skandale i utrata autorytetu duchowieństwa – afery związane z wykorzystywaniem seksualnym czy przepych duchownych mocno wpłynęły na wizerunek księży.
-
Nowe formy duchowości – rośnie zainteresowanie bardziej osobistą, indywidualną duchowością, niezwiązaną z instytucjonalnym Kościołem.
Nie bez znaczenia są również czynniki społeczne i ekonomiczne – życie kapłańskie coraz rzadziej postrzegane jest jako stabilna ścieżka zawodowa czy sposób na spełnienie.
Czy to koniec seminariów duchownych?
Na mapie Polski coraz trudniej znaleźć diecezję, gdzie seminarium tętni życiem. Coraz częściej mamy do czynienia z łączeniem placówek, reorganizacją struktur lub ich całkowitym zamykaniem. W 2022 roku decyzję o zamknięciu swoich seminariów podjęły m.in. Świdnica i Legnica, a w innych regionach Polski rozważa się podobne kroki.
W skali kraju obserwuje się spadek liczby alumnów o ponad 60% w ciągu ostatnich 20 lat. Jeśli ten trend się utrzyma, za dekadę może dojść do sytuacji, w której znacząca liczba parafii zostanie bez własnego proboszcza, a msze będą odprawiane jedynie okazjonalnie, przez dojeżdżających księży z sąsiednich miejscowości.
Kościół szuka ratunku – ale czy nie za późno?
W obliczu kryzysu Kościół katolicki w Polsce podejmuje różne działania – od kampanii promujących powołania, przez inicjatywy duszpasterskie skierowane do młodzieży, aż po intensywne apele o modlitwę. Coraz częściej mówi się też o potrzebie reformy: większego otwarcia na ludzi świeckich, przejrzystości, dialogu ze społeczeństwem oraz zmian w formacji kapłanów.
Pojawiają się także głosy o potrzebie dopuszczenia do święceń żonatych mężczyzn (viri probati) lub większego zaangażowania kobiet w życie wspólnot kościelnych – choć na razie to temat bardzo kontrowersyjny w polskich realiach.
Czy przyszłość parafii jest zagrożona?
Choć dziś może się to wydawać abstrakcyjne, możemy być pierwszym pokoleniem, które doświadczy realnego braku księży w parafiach. W niektórych miejscach już teraz msze odbywają się raz na dwa tygodnie. Coraz większe znaczenie zyskują diakoni stali i katecheci świeccy, którzy przejmują część obowiązków duszpasterskich.
To nie tylko zmiana liczebna, ale i jakościowa – parafia przyszłości może wyglądać zupełnie inaczej niż ta, którą znamy z dzieciństwa. Być może Kościół stanie się bardziej wspólnotowy, mniej hierarchiczny i bardziej otwarty – o ile będzie w stanie odpowiedzieć na wyzwania XXI wieku.
Choć dane są niepokojące, warto pamiętać, że każdy kryzys jest także szansą na odnowę. Pytanie tylko, czy Kościół zdąży się zmienić, zanim znikną nie tylko powołania, ale i... wierni.