Choć przez ostatnie miesiące wydawało się, że Robbie Williams cieszy się spokojnym czasem i przygotowuje do nowej trasy koncertowej, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Artysta zdecydował się przerwać milczenie i opowiedzieć o dramatycznych wydarzeniach, które mocno odbiły się na jego zdrowiu – zarówno fizycznym, jak i psychicznym.
"To mnie całkowicie zaskoczyło"
Robbie Williams przyznał, że początek roku przyniósł mu problemy, których się nie spodziewał. Choć przez lata nauczył się radzić sobie z przeciwnościami, tym razem sytuacja go przerosła. W wywiadzie dla "The Mirror" otwarcie opowiedział o nawracających epizodach depresyjnych, które – jak sądził – ma już za sobą.
– Byłem przekonany, że najgorsze mam za sobą, że to już zamknięty rozdział – mówił wokalista.
Tymczasem uczucia smutku, niepokoju i wewnętrznego przygnębienia powróciły ze zdwojoną siłą. Co gorsza, ich źródło okazało się zupełnie inne, niż się spodziewał.
Pułapka "idealnego ciała"
Artysta od lat otwarcie mówi o swoich zmaganiach z dysmorfofobią, czyli zaburzeniem polegającym na obsesyjnym skupieniu się na niedoskonałościach własnego ciała. Chęć uzyskania jeszcze smuklejszej sylwetki zaprowadziła go na niebezpieczną ścieżkę. Williams przyznał, że zaczął przyjmować lek zmniejszający apetyt, podobny do popularnego Ozempicu.
– Przestałem jeść. Po prostu. Nie dostarczałem organizmowi żadnych składników odżywczych – wyznał.
Skutki pojawiły się szybko i były poważniejsze, niż mógł przypuszczać.
Zapomniana choroba z dawnych czasów
W wyniku drastycznego niedoboru witamin, u Williamsa pojawiły się objawy, które początkowo trudno było przypisać konkretnemu schorzeniu. Dopiero szczegółowe badania wykazały, że cierpi na szkorbut – chorobę powszechnie kojarzoną z XVII-wiecznymi marynarzami.
– To brzmi jak żart, ale naprawdę – zapadłem na chorobę piratów – mówił z niedowierzaniem muzyk.
Szkorbut to poważna, wielonarządowa choroba wywołana niedoborem witaminy C, której skutki mogą być groźne, jeśli nie zostaną w porę zatrzymane.
Muzyka jako forma terapii
Mimo trudnych miesięcy Williams nie zrezygnował z zawodowych planów. W najbliższych tygodniach rozpoczyna europejską trasę koncertową, promującą jego film biograficzny „Better Man”, który miał premierę w 2024 roku. Dla 51-latka to nie tylko powrót na scenę, ale i symboliczny krok w stronę zdrowia i równowagi.
Wokalista zapewnia, że zmiana diety i powrót do regularnych posiłków pomogły mu częściowo odzyskać kontrolę nad samopoczuciem. Objawy depresji zaczęły ustępować, a on sam czuje się silniejszy – choć nie ukrywa, że wciąż jest na etapie leczenia.
