Trwa awaria gazociągu Nord Stream 2, dziś natomiast pojawiły się informacje o kolejnym wycieku, tym razem z Nord Stream 1. Sytuacja staje się coraz bardziej poważna.
Wycieki gazu
Do wycieków doszło w okolicach Bornholmu. Na wyspie działa zespół zarządzania kryzysowego, ponieważ sytuacja może być niebezpieczne dla statków i samolotów poruszających się w obszarze Morza Bałtyckiego na południe i północ od miejsca.
Szwecja podała do wiadomości, że w pobliżu miejsc wycieków odnotowano dwie eksplozje. Do pierwszej z nich doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek (około godziny 2:00), kolejna miała miejsce w poniedziałek około 19:00. Jeden z wybuchów osiągnął magnitudę 2,3 i został zarejestrowany w 30 stacjach pomiarowych w południowej Szwecji.
Bezpośrednie zagrożenie
Miejsce awarii zostało objęte strefą buforową. Obszar wokół wycieku zagrożony jest eksplozją, dlatego duński Urząd Morski ustanowił strefę zakazu dla statków i samolotów w odległości 10 kilometrów .
Kryzys przy Bornholmie zbiegł się w czasie z otwarciem Baltic Pipe, który obecnie odbywa się w Polsce. Na konferencji prasowej podkreślano, że wycieki są traktowane bardzo poważnie przez duński rząd, a incydenty trudno nazwać zbiegami okoliczności. Dania w związku z tym zapowiedziała już dokładniejsze monitorowanie swojej infrastruktury krytycznej.
Według informacji podanych przez Duński Urząd Energetyki wyciek gazu z rurociągu Nord Stream 2 może potrwać od kilku dni do tygodnia, ze względu na duże uszkodzenie rury.
Mowa o sabotażu
Nie można wykluczyć, że kryzysowa sytuacja jest wynikiem sabotażu. Przekonywał o tym Anders Puck Nielsen z Norweskiej Akademii Obrony komentując obecną sytuację dla duńskiej telewizji TV2:
„To zbyt dziwne, aby powstały trzy wycieki jednego dnia na dwóch różnych rurociągach. Może wydawać się oczywiste, że to jakiś rodzaj sabotażu”.
Wielu komentatorów i ekspertów uważa zatem, że wycieki są celowymi działaniami Rosji, która będzie chciała oskarżyć o tę sytuację NATO. Kreml zresztą te przypuszczenia potwierdza, również mówiąc o sabotażu.
Rzecznik Władimira Putina, Dmitrij Pieskow dodał, że:
„sytuacja jest bezprecedensowa i wymaga pilnego zbadania, a Rosja jest bardzo zaniepokojona wiadomością o wyciekach".