Emil Czeczko, polski żołnierz, który w grudniu uciekł do Białorusi i poprosił o azyl, nie żyje - informuje białoruski Komitet Śledczy. Wcześniej Czeczko zdezerterował i trafił do Białorusi, gdzie w propagandowych mediach reżimowych opowiadał kłamstwa na temat polskiej Straży Granicznej i aktywnie brał udział w propagandzie Łukaszenki.
Zaginięcie Emila Czeczko
Emil Czeczko pełnił służbę w 11. Mazurskim Pułku Artylerii, wchodzącym w skład 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. Zdaniem jego przełożonych od początku jednak sprawiał duże problemy. Czekano tylko, aż sam odejdzie ze służby.
Czeczko został skazany między innymi za znęcanie się nad matką. 11 grudnia został natomiast zatrzymany przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu i marihuany. 16 grudnia zaginął.
Emil Czeczko nie żyje
Poszukiwania Emila Czeczko trwały kilka godzin. Szybko jednak okazało się, że mężczyzna przeszedł na białoruską stronę. W Białorusi natomiast zaczął udzielać wywiadów reżimowej telewizji, gdzie kłamał na temat polskiej Straży Granicznej.
Twierdził, że strażnicy zabijają polskich wolontariuszy, jak i migrantów.
Niedługo przed śmiercią Emil Czeczko mówił też o tym, że narodowcy z Polski wyruszyli na wojnę w Ukrainie.
– Członkowie ONR wyruszyli na wojnę na Ukrainę. Nie wiem, jak odnosi się do tego prawo międzynarodowe, ale dość zabawny jest fakt, że ludzie, którzy w swojej kulturze odnosili się wprost do faszyzmu (...), teraz jawnie z bronią w ręku jadą na Ukrainę – komentował dezerter na nagraniu.
Ostatnie nagranie z udziałem 25-latka zostało wyemitowane we wtorek 15 marca.
Emil Czeczko został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Mińsku. Miał być powieszony. Białoruskie służby podejrzewają samobójstwo, jednak nie wykluczają także udziału osób trzecich. Wciąż prowadzone jest rzetelne (jak twierdzi Białoruś) śledztwo w tej sprawie.