Diabeł tkwi w szczegółach Nie zaskoczę Was chyba jeśli powiem, że moje pesto z bazylii różni się odrobinę od tradycyjnego włoskiego pesto alla genovese…? Najwyższa pora na pesto z bazylii Obiecywałam, obiecywałam i wreszcie nadszedł ten moment, kiedy się wywiązuję z obietnicy. Jeśli jednak się zdecydujecie na wersję beznabiałową, to gorąco polecam poniższy przepis na pesto z bazylii: Kiedyś często robiłam pesto z bazylii zastępując je migdałami albo ziarnami słonecznika – ze względu na ich większą dostępność i bardziej przystępną cenę. Wcale mi to nie przeszkadza, bo wychodzi na tyle smaczne, że nie czuję deprywacji z tego powodu… Ja wiem, że orzechy także mają właściwości prozapalne i jakby tak chcieć się przyczepić, to je też należałoby usunąć z receptury. Zielone pesto z bazylii Niezastąpione orzeszki piniowe Jest jednak jeden składnik, który robi tutaj robotę… Jeśli jednak boicie się prozapalnego działania orzeszków piniowych, proponuję zastąpić je orzechami macadamia, które – zawierając głównie tłuszcze jednonienasycone – są jednymi ze zdrowszych orzechów. Jak już wielokrotnie wspominałam, nie są one składnikiem do końca mile widzianym na diecie ketogenicznej ze względu na swoje właściwości prozapalne. Zielone pesto z bazylii to jeden z moich ulubionych sosów. A zapewniam, że na tym jego kulinarne zastosowanie się nie kończy… Ostatnio miało okazję wystąpić na blogu prawie dwukrotnie pod rząd, chociaż nie jako pierwszoplanowy bohater.
