Nadzienie: Frużelina malinowa: - ok. 520 g malin świeżych lub mrożonych, - 3 łyżeczki żelatyny w proszku + woda do przykrycia, - 2 łyżeczki skrobi/mąki ziemniaczanej + 1 czubata łyżka zimnej wody, - 1 łyżka soku z cytryny, - ok. 3/4 szklanki cukru drobnoziarnistego (do smaku w zależności od słodkości malin). Wyciskamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia okręgi o szerokości około 4 cm, pojedynczą warstwę z lekką górką na środku. N igdy nie lubiłam w nim ciężkiego kremu - dlatego zrobiłam dziś wersję z malinowym lekkim nadzieniem - na pewno Wam posmakuje :) Schłodzoną masę (ja robiłam dzień wcześniej) przekładamy do worka cukierniczego z ozdobną tylką (użyłam Wilton 1M), wyciskamy sporą ilość z górką. Kolejna ważna sprawa to to, aby przez pierwsze 20 min. nie otwierać piekarnika, gdyż ciasto nie urośnie i może być surowe w środku. Do gotującej się wody wsypać mąkę cały czas mieszamy ciasto drewnianą łyżką (nie ściągając z palnika). Wszystkie maliny przetrzeć dokładnie przez sitko aby uzyskać jak najwięcej soku (pesteczki nie będą nam potrzebne, lecz możemy klika dodać, aby bardziej było czuć, że to masa malinowa). Do soku dodajemy sok z cytryny, a następnie wodę z mąką ziemniaczaną. Składniki: Ciasto parzone (około 15-20 sztuk) : - 250 ml wody, - 120 g masła, - 1 szklanka mąki pszennej, - mini szczypta soli, - 4 jajka. Jedząc takiego ptysia, czuję się jak małe dziecko i mam wiele pozytywnych wspomnień z dzieciństwa. Następnie przekładamy ją do małego garnuszka na mały palnik i podgrzewamy, mieszamy do całkowitego rozpuszczenia się żelatyny. Wykonanie: W garnku gotujemy wodę z masłem i odrobiną soli. Ptysie powinny być chrupiące na wierzchu i po bokach, w środku puste. Nadzienie: W małym garnku mieszamy maliny z cukrem.