Dla tych, którzy jednak lubią – polecam:) 3-4 duże pojedyncze piersi kurczaka około 60-70 g sera pleśniowego (np. rokpol lub lazur) 150-200 g wędzonego surowego boczku w plastrach olej sól, pieprz sos: 500 g śliwek węgierek 2 łyżki sosu sojowego 1 łyżka miodu 1 łyżka soku z cytryny 1 łyżeczka słodkiej wędzonej papryki w proszku szczypta pieprzu cayenne Przekrojone na pół, pozbawione pestek śliwki umieszczamy w misce. Jeżeli obawiacie się tego, że mięso w środku nie będzie dopieczone, można podsmażone wstępnie roladki wstawić na kratkę i podpiec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (czas pieczenia tak na prawdę będzie zależał od wcześniejszego podsmażenia oraz wielkości porcji – ja mam termometr do mięsa, więc zawsze sprawdzam temperaturę przed podaniem. W moim przypadku – aby mięso doszło – wystarczyło obsmażenie go, a następnie duszenie razem ze śliwkowym sosem, tak jak w przepisie. Na każdym kawałku mięsa kładziemy porcję pleśniowego sera (pokrojonego uprzednio na paski o boku mniej więcej 1 cm). Dodajemy do nich sos sojowy, sok z cytryny, miód, pieprz oraz wędzoną paprykę w proszku. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy są fanami łączenia mięsa z owocami. Obsmażamy roladki ze wszystkich stron do zrumienienia (najpierw na mocnym ogniu, po chwili nieco go redukujemy). Pod koniec do śliwek dodajemy przygotowane roladki i dusimy całość jeszcze przez około 3-4 minuty. Mięso w ich towarzystwie również może bardzo dobrze smakować.