Leżaczki, naleśniki z truskawkami, które wjeżdżały na obiad w każdy poniedziałek, najfajniejsze zabawki na najwyższych półkach, których panie nie pozwalały ruszać zostaw to tylko dekoracja i polonez w pierwszej parze na zakończenie przedszkola. Niemniej jednak przedszkole jest super i każdy z nas dorosłych napewno puka się w czoło zastanawiając się czemu nie chciał spać na leżakowaniu. Natomiast kto z nas nie pamięta z dzieciństwa takich właśnie propozycji czy to w przedszkolu czy w domu? ? Po pierwsze dlatego, że wtedy wszystkie wykorzystane do niego warzywa są w szczycie sezonu a po drugie no chcemy się schłodzić, zjeść coś pożywnego, chrupiącego //na wierzchu jajeczko na twardo ❤//. Oczywiście tak nie jest natomiast z całą pewnością zupy owocowe stanowiły bardzo dobre źródło płynów dla nas małych zgrzanych i spoconych urwisów. Zupa kojarzy się z czymś rozgrzewającym co jemy jesienią i zimą po powrocie ze spaceru i z przemoczonymi butami. Z szacunkiem do wszystkich entuzjastów: nazywanie kompotu z makaronem zupą nie przejdzie mi przez gardło. Jest duże prawdopodobieństwo, że po takim posiłku panie przedszkolanki miały pewną trudność z okiełznaniem dwudziestkipiątki podkręconych nas. To raz a dwa są na szczęście takie zupy jak nasz chłodnik litewski, które wprost idealnie jest zjeść latem. Teraz obserwuję jak moje dzieci przeżywają swoją przygodę z przedszkolem i mogliby się czasem ze mną zamienić.