Nie żebym nagle stała się drugą Nigellą Lawson, ale jest pewna “potrawa, która ratuje mój honor kobiety przy garach i pozwala bliźnim na głęboki oddech ulgi, że gdy zostanę kiedyś sama, może nie umrę z głodu. Czego potrzebujesz na start? – margaryna do pieczenia (ew. masło) – mąka – cukier puder – aromaty: migdałowy i rumowy – cynamon, kakao do obtoczenia kuleczek. To chyba najlepsze zestawienie, dzięki któremu kulki nie są za słodkie I to tyle! Marcepanki to przekąska wielkanocna, ale jeśli odczuwasz niedosyt po świętach, udaje się również w całkowicie nieświąteczne dni. Jeśli cukru pudru jest za dużo, dodajesz do miski troszkę masła 5. Kończysz miętolenie, kiedy ciasto jest w miarę zwarte i nie przykleja się do łapek. Kiedy więc nadchodzą rodzinne imprezy, nikt już nie wymaga ode mnie potrawy, przy której trzeba połączyć ze sobą więcej niż dwa składniki albo co gorsza, gotować dwie rzeczy naraz. Z drugiej strony, nie takie rzeczy się robiło. To znaczy, w toku mojej prywatnej ewolucji nauczyłam się robić herbatę, kawę, a nawet makaron! Niejednokrotnie przyznawałam się tutaj, że w kuchni najlepiej idzie mi zmywanie naczyń. Właściwie to takie bardziej “słodkie kartofelki – jak zwał, tak zwał. 1. Gotujesz w rondelku łychę margaryny (masła) i mieszasz z łychą mąki, cały czas gotując 2. Z drugiej strony – ja lepszych nie jadłam. Przecież w tym samym mieszkaniu żyją inni ludzie i nie wolno ich narażać. No dobrze – niby coś tam więcej umiem, ale niewiele. Co prawda trudno byłoby przeżyć na samych marcepankach, gdyż są one cholernie słodkie.
