PRZEPIS NA SZARLOTKĘ Z KRATKĄ - 200 g masła - 420 g mąki pszennej typ 480 - 1 łyżeczka proszku do pieczenia - 3 łyżki cukru brązowego lub białego - sok z 1/2 cytryny - 3 żółtka - 2 białka - 1-2 łyżki śmietany lub jogurtu Zawsze kojarzy mi się z ciepłem schroniska wysoko w górach, z taką bezpieczna przystanią i z jabłkami - malinówkami z sadu od babci. Malinówki te późne- te jesienne, to smak jabłek, który zostanie już w mojej pamięci chyba na zawsze, niestety dziś już nie jestem, w stanie nigdzie kupić takich. Ciasto pieczemy od 1 godziny do 1 godziny i 10 minut, w zależności od wilgotności jabłek. Doskonale też pamiętam wielką rozłożystą papierówkę, jedna stała w ogrodzie u babci Isi (zdrobnienie od Henryki ), a druga stała u babci Krysi na podwórku. Połowę jabłek przekładamy do rondelka, dodajemy; - 5 łyżek cukru - 1/2 łyżeczki cynamonu - sok z 1/2 cytryny Całość dusimy przez 10 minut bez pokrywki! Drugą część ciasta wałkujemy na blat i wycinamy z niego równe paski najlepiej od 8 do 10 pasków. Szarlotka, jak się domyślacie była bardzo często w domu, tym bardziej, że moja mama uwielbiała zawsze piec ciasta. Ciasto wyjmujemy z zamrażalnika i dzielimy na dwie części, jedna będzie stanowiła 60% całości druga 40%. Z w/w składników zagniatamy ciasto. Paski poziome przekładamy na przemiennie, jak na zdjęciu poniżej. Dłonie zazwyczaj miałam czerwone od wiatru, bo jesień wtedy, to była jesień, a nie spóźnione lato, jak to ma miejsce teraz. Soczyste, jeszcze niedojrzałe były najlepsze, babcia- czy to jedna, czy druga, zawsze mówiły: One są przecież jeszcze niedojrzałe! Lubię ją za prostotę, za kwaskowatość jabłek, za kruche ciacho, za dodatek cynamonu. W tym czasie obieramy 6 dużych kwaśnych jabłek. Takie zbierane prosto z drzewa i od razu zjadane były najlepsze. Owijamy w folię i wstawiamy na 20 minut do zamrażalnika.
