Składniki (ok. 12 sztuk): 2 szklanki mąki pszennej (tortowej lub luksusowej) 3 żółtka (z jajek wielkości L) – temp. pokojowa 2 łyżki cukru 25 g masła 20 g świeżych drożdży 1/2 szklanki letniego mleka – temp. pokojowa 1/4 szklanki jogurtu naturalnego – temp. pokojowa 1/4 łyżeczki soli 1 łyżka spirytusu lub koniaku dodatkowo: olej rzepakowy do smażenia, powidła lub konfitura do nadziania, cukier puder + woda Przełożyć je na blachę wysmarowaną olejem lub wyłożoną papierem do pieczenia, przykryć ręcznikiem kuchennym i odstawić do wyrośnięcia na kolejne 30 – 40 minut. Nie byłam pewna, czy w ogóle uda mi się dodać dzisiejszy wpis, bo usmażone pączki zaczęły znikać tak błyskawicznie, że do zdjęć została mi zaledwie jedna sztuka ; ) Miskę z ciastem przykryć ręcznikiem kuchennym i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 60 minut, do podwojenia objętości. Przygotować zaczyn – 2 łyżki mleka mocno podgrzać (po dodaniu jogurtu temperatura się obniży), dodać jogurt, 1 łyżkę cukru oraz drożdże. Cukier puder rozmieszać z wodą do pożądanej konsystencji – w przypadku pączków lubię, gdy lukier jest dość rzadki, prawie bezbarwny ; ) Polukrować pączki. Gotowe pączki wyjąć np. przy użyciu łyżki cedzakowej i odsączyć z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku. Dodatkowo warunki oświetleniowe zmusiły mnie do pozostawienia zdjęć na kolejny dzień, a nie jest tajemnicą, że wczorajsze pączki wyglądają zdecydowanie mniej zachęcająco. Dodać mąkę (może być lekko ogrzana w piekarniku w temp. 30 C), wyrośnięty zaczyn, letnie mleko, sól oraz spirytus. Mimo to, ten przepis na pączki zdecydowanie zasługuje na publikacje, bo są one przepyszne!