Od jakiegoś czasu coraz częściej mówi się o produktach, które mają ujemne kalorie. Na czym to polega?
Idea ta głosi, że istnieją produkty, których strawienie kosztuje organizm tyle samo lub nawet więcej kalorii, niż te produkty zawierają. W związku z tym, jeśli odpowiednio ułożymy naszą dietę, komponując ją z produktów z „ujemnymi kaloriami” szybciej schudniemy. Wychodzimy wtedy na tak zwane „zero”. Za przykład takich cudownych produktów uważa się seler, rzodkiew, a nawet lody.
Czy ta koncepcja jednak ma sens?
Odpowiedź brzmi: NIE.
To prawda, że trawiąc różne produkty organizm wykorzystuje energię (kalorie). W zależności od rodzaju produktu ilość energii wykorzystywanej do jego strawienia jest różna. Przyjmuje się, że w zależności od tego co jemy, strawienie tego będzie nas kosztować:
3-5% energii dostarczonej w tłuszczach,
5-10% energii dostarczonej w węglowodanach,
20-30% energii dostarczonej w postaci białka.
W związku z tym, jak dotąd, nie udało się określić ani jednego rodzaju pożywienia, które zabierałoby nam tyle samo lub więcej energii niż by dostarczało.
Seler jest niezwykle ubogim w kalorie produktem. Składa się głównie z wody i włókien roślinnych, których nasz organizm nie trawi. Zjadając więc 2 łodygi selera, które zawierają ok. 20 kcal, organizm spożytkuje na ich trawienie ok. 4 kcal.