Nad mieszankę kładziemy naczynie do wędzenia: bambusowy koszyczek, metalowa specjalna tackę albo tworzymy coś na szybko w stylu pomysłowego Dobromira, czyli tratwę z patyków, które układamy tak by móc położyć na nie mięso i żeby mięso nie dotykało dna. Czas wędzenia zależy od wielkości mięsa, ja bałam się że będzie twardy dlatego wędziłam przez 70 minut, potem należy wyłączyć ogień i zostawić mięso na 10 minut, niech mięso się wędzi jeszcze chwilę a soki równomiernie rozłożą. Odkąd zobaczyłam tę metodę przyrządzania mięsa w programie Rewolucje na talerzu, postanowiłam że kiedyś muszę takiego domowego wędzenia na herbacie wypróbować. Problem w tym że ja miałam niezły kawałek schabu i bałam się że taki się nie uwędzi. W dodatku brakowało mi czegoś na czym mogłabym mięso w woku położyć, ale od czego ma się męża inżyniera... Ostrzegam ze w trakcie krojenia z mięsa wylewa się bardzo dużo soków, pysznego sosu dlatego warto kroić go tak żeby mógł spływać do jakiejś miski. Tak przygotowany wok rozgrzewamy, na dużym ogniu, następnie kładziemy mięso i przykrywamy woka pokrywką. sprawdzając szczelność, bo dym nie powinien wydobywać się na zewnątrz. Z sosu po wystygnięciu robi się pyszna galaretka, którą można z przyjemnością posmarować sobie chleb. Podgrzewamy woka na dużym ogniu przez ok 5 minut, potem zmniejszamy ogień do minimum.