choć w sumie może być też na dużych - wedle uznania ;) i potem dodajemy: posiekaną cebulę i czosnek - dodają ostrości, ale nie każdy lubi ;) ser żółty ścieramy na tartce. nie podam przepisu bo: 1. większość moich przepisów składa się z ilości na oko ;) 2. jest to danie, które musisz dopasować do siebie. a potem ketchupik lub inny sosik (czosnkowy lub sos gulaszowy - coś jak placki po węgiersku ;)) i włala! :) no i my z Żyrafą idziemy się obżerać. i tu obowiązuje zasada, jak przy plackach ziemniaczanych: za dużo mąki i placki będą twarde i kluchowate; za mało mąki placki się nie skleją. ja odważyłam się je zrobić dopiero po tym jak Babcia W. uraczyła nas takowymi z cukinii ze swojego ogródka :) oczywiście najlepsze są w sezonie, ale teraz też w markecie możecie kupić cukinię, więc do dzieła! co będzie potrzebne? pewnie też takie robicie, czy też z dyni, marchewki i czego tam jeszcze...? ale ja, UWAGA! ale placki Babci W. bardzo smakowały nie tylko mi, ale również moim Chłopakom. po zdjęciu z patelni kładę je na ręcznik papierowy, żeby trochę się oleju pozbyć. cukinie obieramy, jeśli trzeba, to trzeba usunąć pestki, a potem ścieramy na tartce na drobnych oczkach. dziś z Żyrafą peklujemy się do szafek kuchennych ;) mam dla Was bowiem pomysł... na pewno te moje placki z cukinii to nic odkrywczego.