Kiedy tyjemy w szybkim tempie od razu zauważamy różnicę i możemy zrobić coś w kierunku zatrzymania tego procesu. Gorzej, jeśli tyjemy systematycznie i bardzo powoli. Łatwo się wtedy po prostu nie zorientować, że nasz masa ciała rośnie z roku na rok. Po kilku latach budzimy się i zastanawiamy – kiedy to się stało? Zazwyczaj dzieje się to w momencie, kiedy oglądamy zdjęcia sprzed paru lat lub wyciągamy stare ubrania, które są o kilka rozmiarów za małe. To właśnie spotkało Kate Writer, która zaczynała swój dzień od kalorycznych napojów energetycznych i tabliczki czekolady, a kończyła dwiema sytymi kolacjami.
Kate zaczęła tyć kiedy poznała swojego ówczesnego narzeczonego – Nicka. To on wprowadził w jej życie kompletny brak ograniczeń w kwestiach żywieniowych. Na szczęście Kate zorientowała się, że tak nie można żyć i postanowiła wziąć się w garść. Na początku jedyne co zrobiła to zrezygnowała ze słodyczy i fast fooda, czyli jej głównego pożywienia i zastąpiła je zwykłymi, domowymi posiłkami. Jednak efekty przyszły tak niespodziewanie i szybko, że Kate nabrała pewności siebie i motywacji do dalszego działania. Zaczęła chodzić na siłownię, udoskonaliła swoją dietę i pokochała sport. Dzisiaj jest nauczycielką wychowania fizycznego i wygląda tak:
Nie okłamujmy się, taka przemiana to nie bułka z masłem. Jednak na pewno było to dużo łatwiejsze niż większości osób się wydaje. Najtrudniejszy jest pierwszy krok oraz wytrwałość. Jeśli wytrzymasz kilka tygodni bez słodyczy i fast foodów, ciało, organizm i samopoczucie zmieni się tak, że już nigdy nie będziesz chciała zrezygnować ze zdrowego stylu życia.