Na miejscu wspólnie wzięliśmy się za pichcenie, popijając w tym samym czasie piwo — bo przecież lepiej się wtedy gotuje. 😉 Gdy gulasz powoli dochodził w garze, oszałamiające zapachy rozchodziły się po mieszkaniu, a my z łyżkami w dłoniach czekaliśmy na rozgrzewający posiłek. W pociągu zadzwoniłem jeszcze do M., żeby kupił ładny kawałek wołowiny, bo mam w planach ugotować coś dobrego na kolację. Pominąłem jednak kurki, bo w końcu sezon na nie dobiegł już końcowi. Wspólne gotowanie, a później cieszenie się posiłkiem w towarzystwie jest świetnym sposobem na jesienną chandrę. Ale jeśli macie inne grzyby pod ręką, to podsmażcie je na maśle i dodajcie pod sam koniec gotowania.
➡️ Po więcej informacji i kontakt z autorem zapraszamy pod adres:
http://www.food2.pl/2016/11/Gulasz-Wolowy-z-Dynia-na-Piwie.html