Oczywiście zazwyczaj najlepszą są te świeże, jednak nie zawsze mamy je akurat pod ręką, poza tym do wypieków czasem lepiej sprawdzają się owoce suszone, bo nie puszczają soku i nie obciążają. Jednak w sklepach nie ma wcale tak dużego wyboru i jak już znajdziemy coś fajnego, bardzo często ma w składzie mnóstwo cukru i/lub oleju. Szczególnie dobrze sprawdzi się to jesienią czy zimą, kiedy będę miała już dość bananów i jabłek, a w sklepach nie będzie śladu po pysznych, letnich owocach. Najfajniej byłoby to robić na dworze na słońcu, opcjonalnie w suszarce, ale w piekarniku, pod warunkiem, że można ustawić niską temperaturę, też będzie dobrze. Ususzyć można chyba wszystko, choć nie zawsze miałoby to sens (patrz ogórek, ale mogę się mylić). Owoce suszone mam zamiar wykorzystać do granoli, nocnej owsianki i ciastek (np. tych owsianych, z malinami i czekoladą może być całkiem smacznie).