O mam tu mandarynki (są super, więcej przeczytasz o nich w tym artykule), banana (słodziutki mój), imbir (da lekkiego kopa), jeszcze mleko kokosowe (Bermuda, Bahama, cmon pretty mamma) i jedziemy z tym nabojem. Kilka sprawnych ruchów blenderem (kołysanie biodrami w trakcie mocno wskazane), ulubiona szklanka lub kubek (kilka tanecznych pas) i koktajl z miękkim pluskotem napełnia wnętrze naczynia. A po pół godzinie idąc dziarskim krokiem podśpiewywać: Hej ho, hej ho, do pracy by się szło! Mantry, patrzenie w dal (pod warunkiem, że dalą nie jest balkon sąsiada z naprzeciwka), ćwiczenia, medytacja, pozytywna afirmacja? ;) Neeee, moje racjonalistyczne ja sprzeciwia się, a rano nie będę z nim walczyć :D