Po tym czasie nie ruszając nic śliwek postawić na ogień i gotować na wolnym gazie przez 3-4 godz w odkrytym garnku,musi parować. Myślę,że każdy kto zapozna się z tym przepisem już nigdy nie powie,że powidła mu się przypaliły. Zaopatrzyłam się w 3kg śliwek z myślą,ze zrobię je w syropie. Po ok 3 godz zaczynamy dopiero mieszać,ewentualnie dosypując cukier(w zależności od tego jak słodkie powidła chcemy uzyskać) ale będą i nie zginą tym bardziej,że wyszło mi tylko 5 słoiczków. Przepis znalazłam dawno temu w internecie gdy buszowałam po blogach,spisałam i teraz powidła robię tylko w ten sposób. Mieszamy te powidła na większym ogniu ok 1/2 godz do 1 godz do odparowania powstałego soku,do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Nie podam Wam źródła bo naprawdę nie pamiętam z jakiej pochodzi strony. Dla leniwych,dla zapracowanych ale co najważniejsze daję Wam gwarancję,że się nie przypalą. Nic nie pryska,nic się nie przypala. Co prawda parę słoiczków mi zostało z tamtego roku,nie planowałam więcej robić... Sama nie wiem na kogo bardziej...chyba na siebie.
