Prezydent po raz kolejny skorzystał z prawa weta. Tym razem decyzja dotyczyła ustawy o rynku kryptoaktywów, która – jego zdaniem – mogła zagrażać wolności, bezpieczeństwu finansowemu obywateli i konkurencyjności polskiej gospodarki.
Możliwość blokowania stron jednym kliknięciem
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zapisów ustawy była możliwość natychmiastowego blokowania stron internetowych firm działających w sektorze kryptoaktywów. Prezydent uznał ten przepis za niebezpieczny i podatny na nadużycia – rząd mógłby w praktyce odciąć użytkowników od ich cyfrowych środków bez decyzji sądu.
Jak przypomniano, w większości krajów Unii Europejskiej stosuje się łagodniejsze mechanizmy, np. publiczne listy ostrzeżeń dla konsumentów. Takie podejście ma chronić użytkowników, ale bez ingerowania w działanie całych serwisów.
Zbyt rozbudowana ustawa – ponad 100 stron przepisów
Według prezydenta, projekt ustawy był nadmiernie skomplikowany i nieprzejrzysty. W przeciwieństwie do regulacji przyjętych np. w Czechach, Słowacji czy na Węgrzech, gdzie podobne ustawy mieszczą się na kilku lub kilkunastu stronach, polska wersja liczyła ponad sto.
Zdaniem Kancelarii Prezydenta taka forma legislacji mogłaby zniechęcać firmy do pozostania w Polsce. Istniało ryzyko, że wiele podmiotów przeniosłoby działalność do krajów oferujących prostsze i bardziej przewidywalne przepisy.
Nowe opłaty miały uderzyć w małe firmy i startupy
Prezydent podkreślił również, że ustawa wprowadzała wysokie opłaty nadzorcze, które jego zdaniem mogłyby poważnie utrudnić funkcjonowanie małych firm oraz startupów.
Koszty regulacyjne miałyby faworyzować duże, zagraniczne korporacje i banki, eliminując mniejszych graczy z rynku. W opinii prezydenta byłoby to szkodliwe dla innowacyjności i konkurencyjności polskiego sektora fintech.
Rynek kryptoaktywów wymaga regulacji, ale…
Choć prezydent uznał, że rynek kryptoaktywów potrzebuje uporządkowania, jego zdaniem ustawa w obecnej formie była zbyt inwazyjna. Przypomniał, że rząd miał dwa lata, by przygotować projekt zgodny z unijnym rozporządzeniem MiCA (Markets in Crypto-Assets Regulation).
Zamiast tego powstał – jak określił to rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz – „bubel prawny”, który nie tylko nie spełnia standardów europejskich, ale także uderza w interesy polskich firm i obywateli.
Decyzja zgodna z zapowiedziami z kampanii
Prezydent Karol Nawrocki już w kampanii wyborczej deklarował, że nie dopuści do wprowadzenia przepisów ograniczających wolność inwestowania w nowoczesne aktywa. W jego opinii, zawetowanie tej ustawy było konsekwencją wcześniejszych zapowiedzi i przejawem dbałości o interes obywateli.
Leśkiewicz zaznaczył, że prezydent korzysta z weta wyłącznie w sytuacjach, gdy przepisy mogą stanowić zagrożenie dla wolności, bezpieczeństwa lub stabilności państwa.
Co zawierała zawetowana ustawa?
Projekt zakładał przekazanie nadzoru nad rynkiem kryptoaktywów Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Organ miał uzyskać możliwość rejestrowania firm, kontrolowania transakcji oraz nakładania kar. Przewidziano także odpowiedzialność karną za manipulacje rynkowe – z sankcjami obejmującymi grzywny, a nawet kary więzienia.
Ustawa miała również doprecyzować obowiązki emitentów tokenów powiązanych z aktywami oraz dostawców usług finansowych działających w obszarze kryptoaktywów.
Branża fintech zadowolona z decyzji prezydenta
Decyzja o wecie została pozytywnie odebrana przez część środowisk wolnorynkowych i branży technologicznej. Sławomir Mentzen, lider partii Nowa Nadzieja, podziękował prezydentowi w mediach społecznościowych, zaznaczając, że osobiście apelował o zatrzymanie tej ustawy.
W jego ocenie prezydenckie weto uratowało polski rynek kryptoaktywów przed destrukcyjnymi zmianami.
13 wet, 70 podpisanych ustaw – prezydent broni się przed zarzutami
Karol Nawrocki odrzuca zarzuty, jakoby nadużywał swojego prawa do weta. Przypomniał, że do tej pory podpisał 70 ustaw, a zawetował 13. W jego ocenie jest to wyważona polityka legislacyjna, a każde weto wynikało z troski o interes publiczny.