Droga Redakcjo,
czasem mam wrażenie, że rozmawiam ze ścianą. Że mówię: „jest źle”, a on słyszy: „czepiasz się”. Że kiedy próbuję ratować naszą relację, on tylko wzrusza ramionami.
Jesteśmy razem od 7 lat. Mamy wspólny dom, wspólne kredyty, wspólne wakacyjne zdjęcia w ramkach. Ale od dawna nie mamy już wspólnej rozmowy.
O wszystko muszę się dopraszać – bliskość, uwagę, zainteresowanie. Kiedy pytam: „Czemu jesteś ciągle nieobecny?”, odpowiada: „Przesadzasz. Przecież nic się nie dzieje.” A we mnie się dzieje wszystko. Frustracja, smutek, pustka.
Zaproponowałam terapię dla par. Powiedziałam, że czuję, jakbyśmy się oddalali. On tylko się roześmiał i stwierdził: „Jak coś się dzieje u Ciebie, to Ty idź. Ja mam się dobrze.”
Nie wiem już, co robić. Nie chcę się rozstawać, nie chcę szukać od nowa, nie chcę porzucać tego, co budowaliśmy. Ale też nie chcę żyć z kimś, kto nie widzi mnie i nie chce się zmienić.
Czy ja jestem przewrażliwiona? Czy może on naprawdę odmawia ratunku, który mógłby nas ocalić?
Marta
💬 Odpowiedź redakcji
Kiedy jedna osoba chce ratować związek, a druga udaje, że nie ma pożaru
Droga Marto, czytając Twój list, trudno oprzeć się wrażeniu, że Twój związek nie rozpada się przez brak miłości, ale przez brak zaangażowania. A jeszcze bardziej – przez brak gotowości, by uznać, że coś może nie grać.
„Jak coś się dzieje u Ciebie, to Ty idź.” To zdanie mówi wszystko o tym, jak bardzo jesteś w tej relacji samotna.
Terapia nie jest przyznaniem się do porażki – jest dowodem troski
Wielu mężczyzn postrzega terapię jako atak na siebie, próbę zmiany ich „siłą”, albo – co gorsze – jako znak, że kobieta przesadza.
Ale prawda jest inna. Terapia to nie oskarżenie. To zaproszenie do rozmowy. To powiedzenie: „Nie chcę, żebyś się zmieniał. Chcę, żebyśmy się usłyszeli.”
Czy to Ty jesteś problemem? Nie.
Twoje emocje są ważne. Twoja frustracja, smutek, pragnienie bliskości – to nie zachcianki. To potrzeby. Nie jesteś „przewrażliwiona”, kiedy mówisz, że chcesz rozmawiać. Nie jesteś „trudna”, kiedy czujesz się samotna w związku.
Jesteś uważna. I odważna – bo chcesz działać.
A jeśli on nie chce iść na terapię?
To jego prawo. Ale wtedy masz prawo zadać sobie pytanie: jak długo chcesz być jedyną osobą, która próbuje?
Bo relacja to nie jednostronny wysiłek. Związek, w którym jedna osoba ciągnie emocjonalny wózek za dwoje, w końcu ją wyczerpuje.
Co możesz zrobić teraz?
🔹 1. Pójdź sama na terapię
To nie porażka, tylko najlepsza decyzja, by odzyskać kontakt ze sobą. Psychoterapia indywidualna pomoże Ci zrozumieć, gdzie kończy się związek, a zaczyna rezygnacja z siebie.
🔹 2. Nazwij swoje granice
Możesz powiedzieć: „Nie oczekuję, że wszystko rozwiążemy od razu. Ale jeśli Ty nie chcesz nawet spróbować, ja nie będę udawać, że wszystko gra.”
🔹 3. Zrób bilans emocjonalny
Zadaj sobie pytanie: – Co dostaję od tej relacji, a co mnie kosztuje? – Czy jestem z nim z miłości, czy ze strachu przed rozstaniem?
Masz prawo wymagać zaangażowania
Miłość to nie tylko obecność – to obecność w gotowości do rozmowy, zmiany, szukania wspólnych dróg. Jeśli ktoś nie chce się spotkać w połowie drogi, to nie Ty masz iść całą.
Związek, który da się uratować, zaczyna się od „spróbujmy razem”. Jeśli słyszysz tylko „to Twój problem” – może warto zapytać, czy to jeszcze jest wspólna historia.
Z życzliwością i wsparciem,
Redakcja
Drogie Czytelniczki i Czytelnicy, jeśli borykacie się z podobnymi dylematami lub innymi problemami, które chcielibyście podzielić się z nami, zachęcamy do napisania na adres [email protected]. Gwarantujemy pełną anonimowość i dyskrecję. Pamiętajcie, że dzielenie się swoimi uczuciami i doświadczeniami może być pierwszym krokiem do znalezienia odpowiedzi i wsparcia. Jesteśmy tu dla Was, by słuchać, doradzać i inspirować.