Nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych i prawa spółdzielczego ma szansę zmienić układ sił w setkach tysięcy mieszkań w całej Polsce. Rząd chce przyznać więcej uprawnień członkom spółdzielni i zwiększyć kontrolę nad działaniami zarządów. Ale nie wszystkie zapisy budzą entuzjazm – część zmian okazuje się pozorna.
Nowe kadencje, stare twarze?
Jednym z najgłośniejszych zapisów nowelizacji jest czteroletnia kadencyjność zarządów i rad nadzorczych. Choć brzmi to jak istotna zmiana, projekt nie wprowadza ograniczenia liczby kadencji, które może pełnić prezes czy członek zarządu.
To oznacza, że – przy odpowiednim poparciu – jedna osoba może sprawować władzę przez dziesięciolecia, co nadal przypomina znane z wielu spółdzielni realia „wiecznych prezesów”.
Rady nadzorcze z większą władzą
Zmiany obejmą też rady nadzorcze, które zyskają nowe kompetencje – w tym prawo decydowania o zobowiązaniach finansowych spółdzielni. Zniknie również obecne ograniczenie, które zabrania członkom rad zasiadać dłużej niż przez dwie kolejne kadencje (chyba że statut przewiduje inaczej).
Zdaniem części prawników, to właśnie rady będą największym beneficjentem reformy. Choć niektórzy obawiają się też, że przy braku odpowiednich narzędzi kontrolnych, nowe uprawnienia mogą nie przełożyć się na większą przejrzystość działań zarządów.
Jawność i dokumenty dla członków – koniec z utrudnieniami
Rząd chce również zadbać o większą przejrzystość finansową spółdzielni. Każda spółdzielnia zrzeszająca ponad 500 członków będzie zobowiązana do:
-
prowadzenia strony internetowej,
-
publikowania na niej rejestru umów,
-
umożliwienia członkom wykonywania fotokopii dokumentów.
Do tej pory wiele osób napotykało opór ze strony zarządów, gdy chcieli sprawdzić np. umowy zawarte z firmami remontowymi czy dostawcami mediów. Jeśli spółdzielnia odmówi udostępnienia dokumentów, członek będzie mógł skierować sprawę do sądu rejestrowego, który nakaże spółdzielni udostępnienie żądanych informacji.
Zdalne walne zgromadzenia – więcej wygody czy nowe problemy?
Nowelizacja przewiduje także możliwość zdalnego udziału w walnych zgromadzeniach. Członkowie będą mogli głosować przez internet, co ma zwiększyć frekwencję i zaangażowanie.
Pomysł nie jest jednak wolny od kontrowersji. Eksperci ostrzegają przed:
-
wysokimi kosztami wdrożenia systemów transmisji,
-
ryzykiem naruszenia danych osobowych,
-
problemami technicznymi, które mogą podważać ważność głosowań.
Zmiany także dla wspólnot mieszkaniowych
Reforma obejmie również wspólnoty mieszkaniowe, które zyskają:
-
szerszy dostęp do dokumentacji,
-
cyfryzację komunikacji i obiegu dokumentów,
-
łatwiejsze podejmowanie uchwał,
-
prawo dochodzenia roszczeń od deweloperów w ramach rękojmi za wady części wspólnych budynków.
To oznacza, że wspólnoty będą miały większe narzędzia do obrony interesów mieszkańców, zwłaszcza w kontekście sporów z deweloperami.
Lokatorzy zyskają więcej praw, ale czy system się oczyści?
Rządowe zmiany to krok w stronę zwiększenia wpływu mieszkańców na działalność spółdzielni. Zwiększona transparentność, prawo do dokumentów i zdalne uczestnictwo to bez wątpienia pozytywne zmiany.
Ale brak realnych ograniczeń w liczbie kadencji może sprawić, że w wielu miejscach niewiele się zmieni. Prawdziwa reforma może wymagać więcej odwagi legislacyjnej – i większej mobilizacji ze strony samych lokatorów.