Decyzja w sprawie ustawy wiatrakowej wywołała gorącą dyskusję w polityce i mediach. Powód? W dokumencie znalazły się przepisy, które dotyczą nie tylko inwestycji w energetykę wiatrową, ale także portfeli milionów gospodarstw domowych w całej Polsce.
Ceny prądu pod ochroną do końca 2025 r.
Sejm przyjął poprawkę przedłużającą zamrożenie cen energii elektrycznej dla odbiorców indywidualnych do końca czwartego kwartału 2025 r. Maksymalna stawka została utrzymana na poziomie 500 zł netto za megawatogodzinę.
Rozwiązanie to, dopisane w trakcie prac nad ustawą, ma pełnić rolę tarczy chroniącej gospodarstwa domowe przed gwałtownymi podwyżkami w nadchodzących miesiącach.
Zmiany w zasadach budowy wiatraków
Ustawa wprowadza też ważne modyfikacje dla sektora odnawialnych źródeł energii. Po dziewięciu latach zniesiona zostanie zasada 10H, która wymagała, by odległość między nową turbiną wiatrową a budynkiem mieszkalnym była dziesięciokrotnością wysokości wiatraka.
Teraz obowiązywać będzie jednolity limit 500 metrów – mniej niż dotychczasowe 700 metrów. Według rządu, to przyspieszy rozwój lądowych farm wiatrowych i zwiększy udział zielonej energii w krajowym miksie.
Decyzja w rękach nowego prezydenta
Ustawa przeszła przez Sejm i Senat, ale jej los ostatecznie zależy od prezydenckiego podpisu. 6 sierpnia 2025 r. urząd obejmie Karol Nawrocki i to on zdecyduje, czy nowe przepisy wejdą w życie.
Jego poprzednik, Andrzej Duda, krytykował połączenie zapisów o cenach prądu z ustawą wiatrakową, twierdząc, że rząd próbuje wymusić na nim podpis.
Polityczny spór o „wrzutkę”
Premier Donald Tusk nie krył, że zawetowanie ustawy byłoby – jak to określił – „niebywałym skandalem”. Podkreślał, że brak podpisu pozbawiłby Polaków ochrony przed wzrostem rachunków.
Z kolei Andrzej Duda utrzymywał, że takie połączenie tematów w jednym akcie prawnym jest nieuczciwe wobec głowy państwa.
Prognozy niższych taryf
Minister energii Miłosz Motyka ocenia, że ustawa to nie tylko ochrona cen, ale i impuls dla rozwoju OZE. Zapowiada, że jesienią poznamy taryfy na 2026 r., które – według prognoz – będą niższe niż obecne 622,80 zł/MWh.
Według resortu, większa podaż energii z wiatru i innych źródeł odnawialnych może ograniczyć konieczność korzystania z droższych elektrowni węglowych, co przełoży się na spadek stawek dla odbiorców indywidualnych. Motyka podkreśla też, że rozwój OZE w połączeniu z mechanizmem zamrożenia cen ma zapewnić stabilność rachunków w dłuższej perspektywie, a jednocześnie obniżyć koszty wytwarzania energii w Polsce.
Obietnice w tle
Karol Nawrocki w kampanii wyborczej deklarował, że w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania obniży ceny energii o 33%. Jeśli podpisze ustawę, będzie to pierwszy krok w kierunku spełnienia tej obietnicy.