W ciągu ostatniego roku bezrobocie wśród młodych w Polsce odnotowało wyjątkowo silny wzrost – z 10,6% do 13,5%. To najwyższy przyrost wśród wszystkich państw Unii Europejskiej w tym okresie. Chociaż liczby mogą budzić niepokój, sytuacja jest znacznie bardziej złożona niż może się wydawać na pierwszy rzut oka.
Młodzi tracą grunt pod nogami?
Między majem 2024 a majem 2025 liczba osób młodych (w wieku 15–24 lata), które nie mają pracy i jej aktywnie poszukują, wzrosła w Polsce o ponad 30 tysięcy. W ujęciu procentowym daje to ponad 27-procentowy wzrost wskaźnika bezrobocia w tej grupie. Na tle innych państw UE, Polska odnotowała największą dynamikę wzrostu.
Jednak tak gwałtowny przyrost może być wynikiem zmiany sposobu klasyfikowania i interpretowania danych, a nie tylko pogorszenia warunków gospodarczych. W rzeczywistości, poziom bezrobocia wśród młodych wciąż pozostaje poniżej średniej unijnej, która w tym samym okresie wyniosła 14,8%.
Co stoi za wzrostem bezrobocia?
Wzrost bezrobocia nie musi oznaczać, że tysiące osób zostało nagle zwolnionych z pracy. Równie dobrze może to być efekt zmiany postaw młodych ludzi, którzy wcześniej byli bierni zawodowo (np. studiowali lub nie poszukiwali pracy), a teraz zdecydowali się aktywnie wejść na rynek.
Równocześnie firmy ograniczyły liczbę nowych ofert pracy. W dużej mierze wynika to z kilku nakładających się czynników:
-
Wysokie koszty pracy – dla 70% przedsiębiorstw to jeden z największych problemów, ograniczający tworzenie nowych etatów.
-
Ostrożność firm – wiele firm, mimo stabilnych wyników, „chomikuje” obecne zatrudnienie, nie planując ekspansji kadrowej.
-
Normalizacja rynku – po okresie silnego wzrostu płac i dużego zapotrzebowania na pracowników, rynek ulega teraz wyraźnemu schłodzeniu.
Dane, które mogą mylić
Statystyki Eurostatu dotyczące bezrobocia młodych obejmują osoby w wieku 15–24 lat, które nie pracują, ale są aktywnie poszukujące zatrudnienia. Nie biorą jednak pod uwagę faktu, że w tej grupie wiekowej bardzo duży odsetek stanowią studenci, którzy – choć nie pracują – nie są typowymi bezrobotnymi, ponieważ aktywnie uczestniczą w procesie edukacyjnym.
To oznacza, że wskaźniki bezrobocia wśród młodych są z natury zawyżone i nie w pełni odzwierciedlają faktyczną sytuację na rynku pracy. W krajach takich jak Polska, gdzie odsetek osób studiujących jest relatywnie wysoki, ta różnica może być szczególnie widoczna.
Czy mamy powód do obaw?
Choć dane pokazują niepokojący trend, sytuacja nie wskazuje na kryzys. Ogólna stopa bezrobocia w Polsce pozostaje bardzo niska – według danych Eurostatu to zaledwie 3,3%, co jest jednym z najlepszych wyników w Europie. Dodatkowo, międzynarodowe instytucje – takie jak OECD, Komisja Europejska czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy – przewidują, że Polska wciąż będzie należeć do państw z najniższym bezrobociem w UE.
Warto zauważyć, że rynek pracy przeszedł przez kilka burzliwych lat – od pandemii, przez skutki wojny w Ukrainie, aż po presję inflacyjną. Obecna sytuacja to w dużej mierze efekt stabilizacji po okresie intensywnych zmian. Spadająca liczba wakatów nie oznacza jeszcze problemów strukturalnych, a raczej powrót do bardziej zrównoważonego tempa rozwoju.
Co dalej?
W najbliższych miesiącach warto obserwować dane kwartalne, które pokażą, czy wzrost bezrobocia wśród młodych to chwilowy skok, czy trwały trend. Kluczowe będzie również to, jak szybko firmy wrócą do szerszej rekrutacji i czy polityka gospodarcza państwa będzie wspierać aktywizację młodych.
W długim okresie fundamenty polskiego rynku pracy pozostają silne. Mimo chwilowego wzrostu bezrobocia wśród młodzieży, nie ma podstaw do twierdzenia, że grozi nam poważne załamanie. Sytuację należy jednak monitorować i podejmować działania wspierające wejście młodych na rynek pracy – np. poprzez praktyki zawodowe, lepsze dopasowanie programów studiów do potrzeb pracodawców czy wsparcie przedsiębiorczości wśród osób do 25. roku życia.