“Na początku myślałam, że mój mąż robi sobie ze mnie żarty. Szybko przekonałam się, że jest śmiertelnie poważny. Oskarża mnie o zdradę i wzbudza poczucie winy, bo…poszłam do ginekologa mężczyzny.” - list do redakcji.
Mam 29 lat i dwa lata temu wyszłam za mąż. Z moim mężem Pawłem nie znaliśmy się długo, ale byliśmy pewni że chcemy spędzić ze sobą resztę życia.
W naszym małżeństwie nigdy nie było szczególnej zazdrości, bo żadne z nas nie dawało drugiemu ku temu powodów. Zawsze byłam lojalna wobec męża i przekonana, że on też jest mi wierny i kocha mnie ponad wszystko.
Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszedł żaden skok w bok. Nie pozwalałam sobie nawet na niewinny flirt z innymi mężczyznami.
Tym większe było moje zaskoczenie, gdy mąż oskarżył mnie bezpodstawnie o zdradę. Ale od początku.
“Zawsze badała mnie kobieta”
Wraz z mężem mieszkamy w niewielkiej miejscowości. Od lat pracuje w niej też ginekolożka, do której chodziłam całe życie. Jakiś czas temu jednak kobieta zamknęła swój gabinet w moim mieście i przeprowadziła się do stolicy.
Z tego względu musiałam zmienić lekarza. Znalazłam polecanego specjalistę ginekologa w miejscowości niedaleko mnie. Poinformowałam męża, że wybieram się do niego na wizytę, bo u ginekologa nie byłam już od ponad roku.
Mój mąż stwierdził, że “nie ma takiej opcji”, że mam znaleźć kobietę, bo do mężczyzny mnie nie puści. Wybuchłam śmiechem i urwałam temat. Byłam przekonana, że żartuje.
Po powrocie od ginekologa przekonałam się jednak, że Paweł mówił śmiertelnie poważnie. Stwierdził, że to była zdrada. Nawet zaczął płakać…
Nie wiedziałam jak zareagować. Wkurzyłam się, że robi mi bez powodu sceny zazdrości. Żadna z moich koleżanek nie ma takiego problemu z podejściem męża do męskiego lekarza.
“Z dnia na dzień było coraz gorzej”
Myślałam, że mąż chciał mi po prostu zrobić na złość tym wybuchem zazdrości i oskarżeniami o zdradę. Z dnia na dzień było jednak coraz gorzej. Mąż się do mnie nie odzywał, a gdy zaczynałam temat, zbywał mnie tylko kolejnymi oskarżeniami.
Po pewnym czasie stwierdził, że to co zrobiłam sprawia, że ma lęki i nie chce mu się żyć. Powiedział nawet, że boi się spać w nocy, bo zalewają go niepokojące myśli o mnie i moim lekarzu. Dziwnych objawów, stanów i zachowań mojego męża z dnia na dzień przybywało. Całkiem przestał w nocy spać. Bardzo często też słyszałam, jak leży w sypialni i płacze.
Nie miałam pojęcia, jak zareagować. Skonsultowałam się więc ze znajomą, której mąż jest psychiatrą. Bardzo zaniepokoił mnie stan mojego męża.
Po rozmowie z psychiatrą jestem pewna, że mój mąż cierpi na stany lękowe związane z depresją. Reakcja na moją wizytę u ginekologa mogła być tylko objawem jego stanu. Obecnie staram się go przekonać do tego, aby poszedł na wizytę u specjalisty. Jednocześnie jesteśmy umówieni na terapię małżeńską.
Nie wiem co będzie dalej z moim małżeństwem, ale nie wydaje mi się, aby przetrwało, jeśli mąż wciąż będzie wierzył w to, że go zdradziłam.