W Sejmie przegłosowano ustawę, która już od pierwszych czytań wzbudziła wiele wątpliwości i obaw, Natomiast zdaniem ekspertów może mieć poważne konsekwencje dla rozwoju energetyki słonecznej w Polsce. O co dokładnie chodzi?
Nowe przepisy
Ustawa o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw ma na celu:
uproszczenie, ujednolicenie i przyspieszenie procedur planistycznych,
podniesienie poziomu partycypacji społeczeństwa w procesie planowania przestrzennego,
zwiększenie kompetencji gmin w zakresie prowadzenia polityki zagospodarowania przestrzennego.
Ograniczenia na słabych gruntach rolnych
Zgodnie z projektem niemożliwa będzie budowa instalacji fotowoltaicznych na gruntach rolnych o najgorszej jakości, włącznie z gruntami IV klasy. Jeśli reforma wejdzie w życie, możliwość uzyskania decyzji o warunkach zabudowy na najsłabszych gruntach będą miały tylko małe projekty – do 1 MW w przypadku klasy V i VI oraz do 150 kW w przypadku klasy IV.
Specjaliści z branży podkreślają, że aż 40 proc. powierzchni gruntów rolnych to właśnie grunty klasy czwartej. Dotychczas, zarówno w istniejącym ustawodawstwie, jak i powszechnym przekonaniu, uznawano je za praktycznie nieprzydatne do produkcji rolnej. Lokowanie na nich inwestycji OZE przynosiło zatem korzyści nie tylko inwestorom.
Plan ogólny gminy
Nowa ustawa wprowadza też plan ogólny. Ma on zastąpić obecne studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Dokument będzie uchwalany obligatoryjnie dla całej gminy (z wyłączeniem terenów zamkniętych), w randze aktu prawa miejscowego. Ustalenia zawarte w planie ogólnym będą wiążące zarówno dla planów miejscowych oraz dla decyzji o warunkach zabudowy.
Warto podkreślić, że ten dokument jest niezbędnym załącznikiem do wniosku o przyłączenie instalacji do sieci energetycznej. Jak wytłumaczył Paweł Konieczny dla portalu Business Insider, jeśli zmiany wejdą w życie, wówczas:
„wniosek o przyłączenie farmy wiatrowej do sieci będzie można złożyć dopiero po przejściu całej procedury planistycznej”.
To może potrwać nawet kilka lat i kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dla porównania, obecnie proces inwestycyjny w przypadku projektów elektrowni słonecznych trwa około 2 lata i w porównaniu do innych technologii OZE jest względnie krótki. Co ważne, po tym czasie inwestor i tak może spotkać się z odmową.
Zagrożenie dla transformacji
Olga Sypuła z European Energy w Polsce twierdzi:
„Rząd, projektując zmiany w przepisach dotyczących zagospodarowania przestrzennego, nie wziął pod uwagę zdania inwestorów OZE, co będzie się wiązało z poważnym ograniczeniem lub blokadą nowych mocy ze słońca".
Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki rozwiązania zaproponowane w projekcie mogą zablokować wiele inwestycji w elektrownie słoneczne, a w konsekwencji wyhamują transformację energetyczną. Eksperci komentują:
„Odbieramy to jak kiedyś ustawę 10 h dla branży wiatrowej".
Odpowiedź Ministerstwa Klimatu i Środowiska
Według wyjaśnień dyrektora departamentu Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, Łukasza Tomaszewskiego, obecnie proponowane regulacje są wynikiem "międzyresortowego kompromisu".
Podkreślił, że zgodnie z ustawą przewidziany jest okres przejściowy. Oznacza to, że do czasu wygaśnięcia obowiązujących studiów planowania i zagospodarowania przestrzennego decyzje o warunkach zabudowy będą mogły być nadal wydawane.