31 lipca w Katowicach doszło do wypadku, który wstrząsnął całą Polską. Do mediów wciąż docierają nowe informacje, tym razem o kierowcy, który stratował ludzi i zabił 19-letnią Basię. Okazuje się, że jego historia budzi wiele podejrzeń.
19-latka zginęła na miejscu
O tragicznym wypadku w Katowicach wciąż nie przestaje być głośno. Przypomnijmy, że z samego rana w sobotę, na zbiegu ulic Stawowej i Mickiewicza doszło do awantury i bójki. Grupa osób zatarasowała drogę kierowcy autobusu miejskiego, który stratował ludzi. Śmierć na miejscu poniosła znajdująca się tam 19-letnia Basia. Młoda kobieta osierociła dwójkę dzieci.
Co wiemy o kierowcy autobusu?
31-letni Łukasz T., który zabił 19-latnią Basię usłyszał zarzut próby zabójstwa dwóch osób i zabójstwo jednej osoby. Częściowo przyznał się do winy, jednak tłumaczył się, że nie miał świadomości, iż pod autobusem znajduje się kobieta. Ponadto zeznał, że obawiał się o swoje zdrowie i życie, dlatego jak najszybciej chciał dojechać do zajezdni. 2 sierpnia media poinformowały, że Łukasz T. w trakcie wypadku był pod wpływem leków przeciwbólowych i antydepresyjnych.
Jak dowiedział się Fakt, kierowca autobusu z wykształcenia jest programistą, jednak mimo szerokich perspektyw zdecydował się na pracę jako kierowca komunikacji miejskiej, aby podtrzymać rodzinną tradycję. Jego ojciec, brat oraz bratowa również pracują jako kierowcy. Łukasz w 2011 roku rozpoczął pracę w PKM w Katowicach, jednak po 6 latach przeniósł się do PKM-u w Tychach. Niestety nieznane są powody przeniesienia. Po czasie ponownie rozpoczął pracę w Katowicach. Jak informuje Fakt, Łukasz miał nie radzić sobie ze stresem, przez co miewał problemy w pracy.
Nie miał najlepszej opinii. Miał kolizję na swoim koncie. Był agresywny i nerwowy, w autobusach między nim a pasażerami dochodziło często do pyskówek i utarczek słownych. Ta praca go stresowała. W końcu miarka się przebrała i odszedł za porozumieniem stron – napisał do Faktu anonimowy kierowca autobusu z Tychów.