Ja wychodzę więc z takiego założenia, że w okresie letnim, czyli w naturalnym okresie ich występowania pozwalam sobie na sezonowe owoce z mojej strefy klimatycznej (przy wyższych temperaturach mamy też ponoć większą tolerancję na węgle). Śliwka węgierka to według ilewazy.pl 11,4 g węglowodanów, z czego 1,6 g to błonnik, renkloda zaś ma 10,1 g węglowodanów ogółem w 100 g i tyleż samo błonnika. Ale nie tym razem… 🙂 A że sezon śliwkowy w pełni, to keto placek ze śliwkami jest jak najbardziej na czasie. Zakładając, że do naszego menu wprowadzimy porcję 50 g tego owocu, będzie to oznaczać, że musimy wliczyć ok. 4,5 – 5 g węglowodanów netto. 🙂 Tym bardziej cieszy, że był pieczony z myślą o mnie i jest w 100% zgodny z dietą bezzbożową i ketogeniczną. Zaś mirabelka to zgodnie z tymi informacjami 13 g węglowodanów ogółem, z czego 2,4 g to błonnik. Mama nie wyeliminowała całkowicie zbóż z diety i zdarza się, że popełnia wypieki z bezglutenowymi mąkami zbożowymi, których ja muszę sobie odmawiać. Wychodzi na to, że generalnie 100 g śliwek to ok. 9-10 g węglowodanów netto. W pozostałych przypadkach nie ma przeszkód, żeby się nimi cieszyć, oczywiście mając na uwadze dzienne proporcje makroskładników. Tym razem padło na keto placek ze śliwkami w wykonaniu mojej mamy. Keto placek ze śliwkami – obowiązkowy punkt programu w sezonie Kolejny tydzień września, a u mnie kolejne keto ciasto. Generalnie uznaje się, że nie są one dozwolone ze względu na wysoką zawartość cukru.