Jak informuje zastępca prezydenta Poznania, Jędrzej Solarski, kobieta chora na COVID-19 i przebywająca w poznańskim szpitalu niestety zmarła. Jest to jak do tej pory pierwsza śmiertelna ofiara nowego koronawirusa.
SARS-Cov-2 wywołuje niebezpieczną, głównie dla osób starszych, chorobę płuc COVID-19. Aż 80% chorych przechodzi ją jednak łagodnie. Dopiero po 70-80 roku życia istnieje największe ryzyko powikłań po chorobie COVID-19 oraz śmierci w jej wyniku. Kobieta, która zmarła po zarażeniu się wirusem nie należała do największej grupy ryzyka, ale była w dojrzałym wieku, a wraz z wiekiem rosną również szanse na powikłania.
Kobieta, która zmarła w powodu koronawirusa miała 57 lat. Przebywała na oddziale zakaźnym Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu. Jej najgroźniejszymi objawami było dotkliwe zapalenie płuc. Zapalenie płuc było na tyle ciężkie, że kobieta została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną i podłączona do respiratora.
- Pacjentka miała współistniejące towarzyszące choroby, które wymagały przyjmowania leków zmniejszających odporność – poinformował minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Kobieta kilkanaście dni temu miała kontakt z osobą, które wróciła z Włoch. Tylko tyle jak na razie ustalono. Zamknięto jednak miejsce pracy kobiety, aby uniknąć rozprzestrzeniania się wirusa.
W związku z pojawieniem się koronawirusa, zamknięto poradnię psychologiczno-psychiatryczną na Dębcu. To tam miała pracować 57-latka. Kobieta miała też przyjmować pacjentów na terenie gminy Kórnik.