Składniki na około 12 dużych pączków 2 szklanki mąki pszennej + mąka do podsypania (o pojemności 250 ml) 3 żółtka kurzych jaj 2 łyżki cukru (z czubkiem) + 1 op. cukru wanilinowego 40 g masła 1 op. suszonych drożdży lub 25 g świeżych ½ szklanki ciepłego mleka ¼ szklanki gęstej śmietany duża szczypta soli 2 łyżki białego rumu tłuszcz do smażenia (olej rzepakowy lub smalec) konfitura do nadziania (u mnie domowa wiśniowa) cukier puder do posypania ciasto delikatnie rozwałkowujemy na grubość ok. 1 cm i wycinamy krążki przy użyciu np. szklanki, każdy krążek delikatnie rozciągamy, na środek kładziemy łyżeczkę konfitury i bardzo dokładnie je zlepiamy, stroną zlepienia układamy pączki na macie. W Polsce i nie tylko, pączki je się tradycyjnie w karnawale, a szczególnie w Tłusty Czwartek, kiedy to następuje zbiorowe szaleństwo w jedzeniu pączków! Rozgrzewamy w garnku olej do temperatury ok. 175 stopni, wkładamy partiami pączki wkładając je tak, aby strona, która dotykała maty była u góry (mamy wtedy gwarancję, że podczas smażenia równomiernie podrosną) i smażymy na małym ogniu. Do miski wsypujemy całą mąkę, sól, robimy w niej dołek, w który wsypujemy drożdże, 1 łyżkę cukru, połowę mleka, mieszamy środek widelcem, podsypujemy mąką z miski i zostawiamy aż drożdże ruszą. Nadziewałam pączki przed smażeniem, gdyż nie miałam szprycy w domu, dokładnie je zlepiłam więc konfitura pozostała w środku, nie wypłynęła. Usmażone pączki wyjmujemy łyżką cedzakową i układamy na ręczniku papierowym, aby odsączyć je z nadmiaru tłuszczu. Gdy pączki się zrumienią przewracamy je na drugą stronę i smażymy z drugiej strony. Jako, że nie jestem fanką pączków smażę je raz w roku w Tłusty Czwartek. Te pączki wyglądają jak z najlepszej cukierni, jestem z siebie bardzo dumna. Te pączki wyszły mi cudowne, z jasną obwódką i były pyszne, zjadłam trzy co rzadko mi się zdarza. A na blogu jest sporo sprawdzonych przepisów na równie smaczne pączki.