Zamawianie różnych produktów z Chin stało się ostatnio bardzo popularne. Nic w tym dziwnego. Na takim AliExpress kupimy rzeczy, których nie dostaniemy w sklepach w Polsce. Jednak największą zaletą zakupów w chińskich sklepach internetowych jest ich nieporównywalnie niska cena oraz, w większości przypadków darmowa wysyłka. Szybkie i tanie zakupy mogą się jednak niestety skończyć. Dlaczego?
Wszystko zaczęło się od protestów dystrybutorów różnych sprzętu. Zwrócili oni uwagę na to, że przesyłki z Chin są nieoclone, co jest w stosunku do nich nieuczciwe. Protesty nie dziwią. Polacy najczęściej na AliExpress kupują kosmetyki, akcesoria gospodarstwa domowe, ubrania i biżuterię. Kupują tanio, bo chińska cena nie zawiera polskich podatków, które obowiązują innych dystrybutorów różnych produktów.
Ministerstwo Finansów postanowiło uszczelnić system importowania produktów z Chin. W Lublinie, na przykład, ma powstać oddział celny pocztowy zajmujący się tylko i wyłącznie zamówieniami z Chin. Oddział będzie jednym z trzech: w Pruszczu Gdańskim, Warszawie i Zabrzu.
Co to oznacza w praktyce?
Do tej pory zamawianie z AliExpress lub z Gear Best było łatwe. Zamawiasz, płacisz i tyle. Nie trzeba było uwzględniać żadnych podatków, cła, itd. Teraz ma się to jednak zmienić. Przesyłki bez opłaconych podatków będą wracać do nadawcy, a te, które zostaną przyjęte, będą kosztować więcej. Ceny, do tej pory tanich produktów, sporo podrożeją w momencie, kiedy zostaną opodatkowane.
Kot straci na tym najbardziej?
Najwięcej stracą mali, polscy przedsiębiorcy, którzy kupują produkty taniej w Chinach, a następnie nakładają na nie niewielką marżę i sprzedają je lokalnie. Od przyszłego roku żaden taki biznes nie będzie już tak opłacalny, jak teraz. Produkty chińskie bowiem będą kosztować nas o wiele więcej.
