Światem medycyny wstrząsnął ostatnio przypadek pewnej kobiety, która po śmierci chciała oddać swoje narządy do przeszczepu. W 2007 roku 52-letnia kobieta zmarła na skutek udaru, a jej narządy, zgodnie z jej wolą, zostały przeszczepione pięciu różnym osobom.
Jak się okazało, kobieta nie tylko podarowała tym osobom narządy, ale i złośliwy nowotwór.
Przeszczep narządów od osoby z nowotworem złośliwym jest niemożliwy. Lekarze wykonują wiele badań, aby wykluczyć taki przypadek. Jednak w przypadku 52- latki nic nie wykryto przed przeszczepem. Lekarze byli więc pewni, że kobieta nie chorowała na raka.
Serce kobiety przeszczepiono pacjentce, która po 5 miesiącach zmarła na sepsę. Powód śmierci nie był więc związany z nowym sercem i nie wzbudził żadnych podejrzeń. Wszystko jednak zaczęło komplikować się kilka miesięcy późnij. W 2008 roku do szpitala zgłosiła się kobieta, której przeszczepiono płuca 52-latki. Okazało się, że płuca, jak i cały organizm pokryty jest guzami. Rok później kobieta zmarła, a wszystkie badania wskazywały na to, że guzy rozwinęły się z komórek raka piersi, którego miała dawczyni.
Lekarze postanowili skontaktować się z pozostałymi biorcami. Kobieta, która dostała nerkę wydawała się zdrowa. Jednak 5 lat później kobieta zachorowała na raka, który rozprzestrzenił się po nerkach, wątrobie i kościach. 6 lat po przeszczepie kobieta zmarła. Badania znów wykazały, że przyczyną jest przeszczepiony nowotwór.
Tak samo było w przypadku kobiety, która otrzymała wątrobę. Niestety zmarła ona po długiej chorobie, 7 lat po przeszczepie.
Jedna osoba przeżyła
Jedynym ocalałym okazał się 32-letni mężczyzna. W 2011 wykryto u niego początki nowotworu prawej nerki, którą przeszczepiono. Natychmiast wycięto cały organ. W 2012 roku okazało się, że nastąpiła całkowita remisja i mężczyzna jest całkiem zdrowy.