Niebo w gębie! T-bone z młodziutkiej krowy i dorsz “in village greens – to obiad w chyba najpiękniejszej restauracji, w jakiej byłam w swoim życiu. Zupa z homara, talerz oliwek, świeży, chrupiący chleb z przepyszną oliwą z oliwek i kroplą octu balsamicznego oraz talerz owoców morza. Fiskardo Słynna i najpiękniejsza plaża w Kefalonii – Myrtos. W dzisiejszym poście skupię się na jej walorach kulinarnych, bo one, jakby nie było, są w tej mojej greckiej podróży niezwykle ważne. Pyszny, świeży obiad z widokiem na moje ukochane morze… Moussaka zamówiona w restauracji Mi Abeli w Skali. W jedno popołudnie miałam okazję oglądać, w jaki sposób kefalońscy kucharze przyrządzają tzatziki, sałatkę grecką i suvlaki w chlebku pita. Prawie każdy nasz posiłek rozpoczynaliśmy od skubania świeżej pajdy chrupiącego chleba i maczania go w świeżej oliwie z oliwek z kilkoma kroplami octu balsamicznego. Nasz mały lunch w Sami po wschodniej stronie wyspy – crepes z sosem pomarańczowym, pancakes z jabłkami i mule. Jedliśmy w nadmorskich tawernach, małych knajpkach przy morzu, a nawet w przydomowej restauracji u greckiej rodziny. Odkryliśmy ją pierwszego dnia naszego pobytu, ale dopiero w nasz ostatni wieczór udaliśmy się tam na smaczną kolację. Oprócz nas w tej domowej tawernie była jeszcze angielska rodzina z dziećmi. W panującym upale wzmagało chęć na pyszna domowa lemoniadę. Nikt się nie spina, nie spieszy, nie denerwuje. Niestety, z tego mojego wręcz dziecięcego zachwytu nad nią, nie zapamiętałam jej nazwy. Moja córka od razu zaprzyjaźniła się z ich córką. Mały rynek owocowo -warzywny w stolicy Kefalonii – Argostoli. Mała piekarnia – cukiernia w drodze do Fiskardo. Wielokrotnie mieliśmy okazję natknąć się na spacerujące po drodze kozy. Chciałam po prostu zasmakować w prostym, świeżym jedzeniu. Znajduje się ona tuż przy stromym zjeździe do historycznego Assos na północy Kefalonii.
