Marokańskie cappuccino

Koktajle
10.01.2018 20:47
Marokańskie cappuccino

Coś podobnego w doznaniach przydarzyło mi się w czasie rejsu w Chorwacji, kiedy to udaliśmy się z wycieczką na połów małż i jedliśmy je przygotowane w bardzo naturalny sposób… Składniki na filiżankę marokańskiego cappuccino (pod taką nazwą figurował w karcie ten napój) 2 porcje espresso 1/3 szklanki lekko spienionego mleka 2 łyżeczki likieru Bailey’s Na spód filiżanki ( w Maroku podają w literatce) nalewamy likier. Mam w sobie coś takiego, że gdy jestem w pobliżu morza, jak najszybciej chcę się znaleźć na plaży i nacieszyć oczy widokiem. Gdy koła naszego samolotu są już w powietrzu, a dziób wzbija się w górę i tnie grube chmury, przez małe okna zaczynają przebijać się cudowne promienie niczym nieprzysłoniętego słońca ! Zgadzamy się, chcąc doświadczyć czegoś nowego, choć gdy wjeżdżamy na wielki plac z małym parkingiem, gdzie miejscowa ludnośc handluje, przesiaduje, czeka na coś, nabieramy pewnych obiekcji. Gdy opuszczamy taksówkę, wprowadza nas na barowy plac z chybotliwymi krzesłami i wysłużonymi, starymi stolikami w słońcu i kurzu. Ściągam buty i jak mała dziewczynka biegam po plaży, oglądając się za siebie, aby sprawdzić, jakie ślady zostawiają moje stopy na mokrym przy brzegu piasku. Zauważyliśmy, że małe, czasem nic nieznaczące chwile w trakcie wspólnych wyjazdów okazują się być tymi bardzo ważnymi, które zapamiętujemy. Saharaman zostawia nas i mówi, że przyjedzie po nas za godzinę, życzy smacznego i oddala się. Wiezie nas na najlepsze danie w mieście – owoce morza. Po kwadransie na naszym stoliku ląduje porcja owoców morza w tempurze. W tym miejscu i w tym momencie. Taksówkę obskakują młodzi mężczyźni, w niezrozumiałym dla nas języku wykrzykują coś do taksówkarza, który odpowiada im słowami i gestami. Wozi po mieście, zatrzymuje się, gdzie chcemy lub tam, gdzie on uważa za godne zobaczenia miejsce. Z fotelami zwróconymi w stronę plaży chłoniemy widok przed oczami. Przełamuję się i biorę w palce kawałek krewetki i kalmara. Po Maroku sporo poruszaliśmy się także na wynajętych rowerach. Obserwuję lądujące samoloty w oczekiwaniu na start naszego. Moje podniebienie otrzymało własnie jedno z najlepszych dań złożonych z owoców morza, jakie kiedykolwiek jadłam. Jest przykładem człowieka, który nie ma wiele, ale jest szczęśliwy z tego, co ma. Z karty wybieram sobie cappuccino z likierem Bailey’s. Często po południu jechaliśmy na przejażdżkę promenadą, aby ze wzgórza podziwiać urocze zachody słońca. Jej wszędzie się podoba, wszędzie znajdzie coś dla siebie. Słucham go, gdy wozi nas przez różne części miasta – od tych ekskluzywnych po te gwarne czy też biedne.

➡️ Po więcej informacji i kontakt z autorem zapraszamy pod adres: http://rajdlapodniebienia.pl/index.php/2018/01/10/marokanskie-cappuccino/