A skoro jesteśmy flejtuchami i wiecznie boimy się, że MOPS odbierze nam dzieci, albo też się nie boimy, bo który urzędas przedrze się przez ten bajzel, to po choinkę mamy raz do roku udawać, że potrafimy sprzątać? I tak, posprzątasz cały dom tak, że będzie się błyszczało, po czym 24 grudnia rano padniesz prawie nieżywa tuż przed przedsionkiem, patrząc bezsilnie jak Twój mąż wchodzi do domu i roznosi po dywanie rozmokłe brązowo-białe śnieżne błoto. Bo sprzątanie przed świętami jest tematem, przy którym w ruch idą mopy i ściery i to wcale nie w celu wysprzątania salonu, a raczej ciśnięcia nimi w przeciwnika. Jeden salon się zamyka, w drugim nie ma kierownika – a kurtki się drą. Po co im sprzątanie przed świętami, jak sprzątają nawet nie od święta? Ci młodsi wręcz będą się obnosić swoim bałaganem. Ja spróbuję, choć nie będzie to łatwe, zważywszy na ogrom imprez rodzinnych, jakie pojawiły się ostatnio w przedświątecznym czasie. Nie płacząc, że czegoś się nie dało. Wszystko do siebie pasuje: czerwono – zielony obrusik, idealny biały parkiet ze świątecznym złotym pobłyskiej, brokatowe gwiazdki na żywej choince, która nie zgubiła jeszcze nigdzie ani jednej igiełki! Czy tylko ja nagle złapałam się na tym, że właściwie to już niedługo? Czemu więc również nie zabawić się w panią idealną?! Na szczęście nie jestem sama i to nie ja organizuję Wigilię. Ale za to będziesz mogła z dumą obnosić się z mieszkaniem z katalogu. Nie mówiąc o zrobieniu czegoś w kierunku wejścia w świąteczny nastrój? Przed wigilią trzy razy przebierzesz dzieci, bo zielona sukienka Żanetki nie pasowała do nosa renifera na świątecznym swetrze Alana. Czy reszta świata jest podobnie roztrzepana jak ja i jeszcze właściwie nic nie zaplanowała? W międzyczasie, gdy padam na minutkę na fotel, próbując pić kawę, widzę wokół dwa podejścia do świątecznego miru domowego. I to bez względu na to czy święta obchodzą czy nie. I wychodzi na to, że niedzielę spędzę znów w centrum handlowym. No i postaram się jednak pobiec z rana na roraty. Tym bardziej polecam plan minimum – ten z posprzątaniem otoczenia, bez malowania ścian farbą “świąteczny klimat, cyklinowania parkietu, wymieniania okien i prania nagle pięćdziesięciu firanek. Stertę naczyń przystrojoną bombkami wstawią na Instagrama, jeszcze gdzieś indziej wrzucą stertę ciuchów na kanapie. Przybędzie również kilka siwych włosów, a po Wigilii stwierdzisz, że w sumie nienawidzisz świąt. Chyba że nie zdążę ubrać choinki. Pisałam już, że uwielbiamy skrajności – i tu więc będzie skrajnie!