800 gramów mąki pszennej (użyłam tortowej) 3 jaja (M) 0,5 szklanki cukru 2 szczypty soli 0,5 szklanki płynnego miodu (użyłam lipowego) 125 gramów masła lub margaryny 2 łyżeczki proszku do pieczenia 200 gramów kwaśnej, gęstej śmietany 18% 1 łyżeczka sody 1 paczuszka przyprawy do pierników ( użyłam 40 gramowej mieszanki z Dr. Oetkera) karmel ( 3 kopiaste łyżki cukru + 2 łyżki zimnej wody) ulubione przystrojenie (u mnie najzwyklejszy lukier cytrynowy) Każdą z nich przed wałkowaniem ugniatamy ciepłymi dłońmi by się zrobiła bardziej elastyczna, a potem wałkujemy na grubość około 0,7 cm, wykrawamy pierniczki (praktycznie nie podsypywałam blatu, pierniczki odlepiały się nie tracąc swojego kształtu). W rondelku podgrzewamy miód z margaryną lub masłem, mieszamy na malutkim gazie do rozpuszczenia tłuszczu i połączenia składników, zestawiamy z ognia i od razu wsypujemy przyprawę do pierników, mieszamy energicznie by nie pozostały grudki. Mąkę przesiewamy z solą, sodą i proszkiem do pieczenia, dodajemy mieszankę piernikową, powiększamy zagłębienie i wlewamy ostrożnie pianę z żółtek oraz pianę z białek, zagniatamy ciasto (może zostać lekko klejące). 3 żółtka miksujemy z cukrem na najszybszych obrotach do uzyskania jasnej piany, potem wlewamy śmietanę i krótko miksujemy, tym razem na średnich obrotach. Na malutkiej patelni mieszamy wodę z cukrem, włączamy gaz (mały) i podgrzewamy dopóki masa nie zgęstnieje i lekko nie zbrązowieje. Blaszkę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, pieczemy 8 minut (ważne), nie dłużej, gdyż pierniczki będą dłużej miękły(funkcja grzania góra - dół, bez termoobiegu, na środkowym poziomie).