Krótszy tydzień pracy, dodatkowe urlopy, nowoczesne technologie w urzędach i więcej czasu dla siebie – to nie scenariusz z odległej przyszłości, ale realna zmiana, która zaczyna się już 1 stycznia 2026 roku. Rządowy pilotaż wprowadza nowy model organizacji pracy w urzędach. Sprawdziliśmy, na czym dokładnie będzie polegał, gdzie rusza jako pierwszy i czy może objąć także inne sektory.
Od kiedy i gdzie rusza program?
Pilotażowy program o nazwie „Skrócony czas pracy – to się dzieje!” jest inicjatywą Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Weźmie w nim udział ponad 30 urzędów i instytucji samorządowych z całej Polski.
Start zaplanowano na 1 stycznia 2026 r., a projekt potrwa do 31 grudnia 2026 r. W maju 2027 roku poznamy jego wyniki, które posłużą jako podstawa do decyzji o ewentualnym rozszerzeniu zmian na cały sektor publiczny – a może i prywatny.
Wśród uczestników pilotażu znalazły się m.in.:
-
Trzcianka, Woźniki i Starogard Gdański – tu wdrażany będzie czterodniowy tydzień pracy.
-
Mstów – wprowadzi model hybrydowy, łączący krótszy tydzień z dodatkowymi dniami wolnymi.
-
Olesno, Nowe Skalmierzyce, Miastko – postawią na dodatkowe urlopy lub skrócenie tygodniowego czasu pracy.
Krótszy czas pracy, ale te same obowiązki
Celem pilotażu jest przetestowanie różnych modeli organizacyjnych, które mają poprawić efektywność pracy i zadowolenie pracowników, bez strat dla mieszkańców.
Wśród testowanych rozwiązań znajdują się:
-
Czterodniowy tydzień pracy – np. od poniedziałku do czwartku.
-
Skrócone dniówki – np. praca po 6 godzin dziennie przez pięć dni.
-
Dodatkowe dni urlopowe – sięgające nawet 13 dni w roku.
-
Model mieszany – jak np. 35-godzinny tydzień pracy w Miastku i 11 dodatkowych dni wolnych.
Co istotne, mimo wprowadzanych zmian, godziny otwarcia urzędów dla obywateli pozostaną bez zmian. Samorządy zobowiązane są do zapewnienia ciągłości usług publicznych.
Praca bardziej elastyczna, ale nie kosztem obywateli
Urzędnicy nie tylko będą pracować krócej, ale też inaczej. Pilotaż zakłada również wprowadzenie nowoczesnych narzędzi i systemów IT, które mają zwiększyć efektywność.
Gmina Michałowice planuje np. wdrożyć:
-
robotyzację powtarzalnych procesów (tzw. RPA),
-
samoobsługowe infokioski i terminale dla mieszkańców,
-
nowe systemy zarządzania dokumentacją i przepływem informacji.
Dzięki temu pracownicy zyskają czas, który mogą poświęcić na bardziej złożone zadania, a mieszkańcy szybciej załatwią swoje sprawy.
Co z wynagrodzeniami i finansowaniem programu?
W ramach pilotażu urzędy otrzymają środki na wdrożenie zmian – najczęściej w wysokości od 300 do 600 tys. zł. Jednak żaden pracownik nie otrzyma z tego tytułu dodatkowej premii czy podwyżki. Środki pokrywają:
-
refundację części wynagrodzeń (w związku ze skróconym czasem pracy),
-
zakup narzędzi IT i cyfrowych rozwiązań,
-
szkolenia i doradztwo.
Celem programu nie jest więc „lepsza pensja”, ale poprawa jakości pracy i życia urzędników – a przy okazji, sprawdzenie, czy więcej wolnego może przełożyć się na większą efektywność.
Po co to wszystko? Cel: lepsza jakość pracy i życia
Pilotaż ma pokazać, że dobrze zaplanowana elastyczność nie obniża jakości usług publicznych. Wręcz przeciwnie – może ją poprawić. Rząd chce sprawdzić, czy model znany już z niektórych firm prywatnych i krajów zachodnich (np. Islandii czy Belgii) może sprawdzić się także w polskiej administracji.
Jeśli wyniki będą pozytywne, projekt może zostać rozwinięty na szerszą skalę. A to oznaczałoby początek dużych zmian nie tylko w urzędach, ale być może też w innych obszarach rynku pracy.
Co dalej?
Po zakończeniu pilotażu w grudniu 2026 r. oraz jego analizie w maju 2027 r., rząd zdecyduje, czy skrócony tydzień pracy może zostać wprowadzony na stałe. W grę może wchodzić także objęcie zmianami innych sektorów, w tym np. edukacji czy opieki zdrowotnej – choć w tych branżach wyzwania są zupełnie inne.
Tymczasem urzędnicy z 30 gmin jako pierwsi w Polsce rozpoczną testowanie modelu, który jeszcze kilka lat temu wydawał się nierealny.