Od września 2025 r. w polskich szkołach podstawowych i ponadpodstawowych pojawił się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna, który zastąpił dotychczasowe wychowanie do życia w rodzinie. W założeniach Ministerstwa Edukacji Narodowej ma on w sposób kompleksowy łączyć wiedzę o zdrowiu fizycznym, psychicznym, społecznym i seksualnym. Program obejmuje m.in. zagadnienia dotyczące profilaktyki chorób, higieny, zdrowia psychicznego, relacji i umiejętności społecznych.
Choć cele są ambitne, już pierwsze tygodnie nauki pokazują, że to nie treści programowe, a organizacja zajęć staje się dla wielu szkół największym wyzwaniem.
Dobrowolność i rezygnacje
Edukacja zdrowotna nie jest obowiązkowa. Rodzice mogli złożyć rezygnację do 25 września 2025 r., a pełnoletni uczniowie – podjąć decyzję samodzielnie. Złożone oświadczenie obowiązuje przez cały rok szkolny i nie przewiduje się możliwości jego cofnięcia.
W debacie publicznej dużo mówi się o kontrowersjach związanych z treściami lekcji (np. edukacją seksualną czy tożsamością płciową). Jednak w praktyce częstszą przyczyną rezygnacji okazują się kwestie organizacyjne: przeładowane plany lekcji, godziny zajęć przypadające bardzo wcześnie rano lub późnym popołudniem, a także brak ocen końcowych.
Łączenie grup – rozwiązanie, ale nie zawsze skuteczne
Zgodnie z obowiązującymi przepisami dyrektorzy mogą organizować edukację zdrowotną w grupach międzyoddziałowych, czyli łącząc uczniów z różnych klas tego samego rocznika. Rozwiązanie to ma ułatwić pracę szkołom i nauczycielom.
W praktyce jednak pojawiają się sytuacje, w których chętnych jest bardzo mało – czasem tylko kilku uczniów w całym roczniku. W takich przypadkach szkoła wciąż ma obowiązek zorganizować zajęcia.
Przepisy nie określają minimalnej liczby uczniów potrzebnych do utworzenia grupy, co w teorii oznacza, że lekcje mogą odbywać się nawet dla jednej osoby. Eksperci podkreślają jednak, że trudno na razie mówić o tym, by był to zjawisko powszechne – bardziej realne zagrożenie niż codzienna praktyka.
Problemy z planem lekcji
Łączenie grup to także wyzwanie logistyczne. Dyrektorzy muszą zsynchronizować plany lekcji różnych klas, co często prowadzi do powstawania tzw. „okienek” w grafiku uczniów lub zajęć w nietypowych godzinach. Szkoły są zobowiązane zapewnić uczniom opiekę w każdej godzinie pobytu w placówce, co dodatkowo komplikuje organizację.
Co dalej?
Na pełne dane o liczbie uczniów, którzy ostatecznie pozostali na edukacji zdrowotnej, trzeba poczekać do października. Już teraz jednak widać, że organizacja przedmiotu budzi sporo pytań – od kwestii liczebności grup, po spójność planów lekcji.
Ministerstwo Edukacji zapowiada monitorowanie wdrożenia i ewentualne korekty. Na razie jednak wiele szkół radzi sobie samodzielnie, balansując między przepisami a realiami.
Czy „lekcje dla jednej osoby” okażą się faktem, czy tylko teoretyczną możliwością – pokażą najbliższe miesiące. Pewne jest jedno: nawet najlepiej zaprojektowany program nie spełni swojej roli, jeśli zabraknie rozwiązań organizacyjnych, które ułatwią jego realizację w praktyce.