Ta historia wywołała wstrząs w całej Polsce. Rodzice z Warszawy zostawili w mieszkaniu swoich nastoletnich synów i wyjechali, pozostawiając po sobie jedynie krótką wiadomość. Po ponad dwóch latach śledczy zdecydowali, że nie będą kierować aktu oskarżenia do sądu. Powody tej decyzji budzą jednak wiele pytań.
Maj 2023 r. – dramat w mieszkaniu na Mokotowie
W nocy z 20 na 21 maja 2023 r. 44-letnia Aneta J. i 49-letni Adam J. wyszli z mieszkania na warszawskim Mokotowie, zostawiając swoich dwóch synów – 14- i 17-latka – bez opieki. Na stole leżała krótka karteczka z przekazem:
„Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni”.
Dla rodziny był to szok – wcześniej nie było sygnałów, że para planuje opuszczenie domu na stałe. Zaniepokojeni bliscy, którzy dowiedzieli się o sytuacji, natychmiast powiadomili policję.
Poszlaki i pierwsze tropy
Śledczy ustalili, że małżeństwo widziano w różnych miejscach – w polskich i słowackich Tatrach, a później w czeskiej Pradze. Po około miesiącu Anetę i Adama J. odnaleziono w stolicy Czech. Ku zaskoczeniu wielu, nie zostali zatrzymani.
Powód? W tamtym momencie prowadzono poszukiwania w trybie zaginięcia, a nie jako podejrzanych w sprawie karnej.
Kim byli Aneta i Adam J.?
Według relacji znajomych i rodziny para od lat trzymała się na uboczu. Nie utrzymywała kontaktu z przyjaciółmi, a nawet z bliskimi krewnymi. Matki Adama J. – babci chłopców – nie odwiedzali od sześciu lat. Brata i siostrę Anety J. – od dwóch lat. Adam J. miał w przeszłości leczyć się psychiatrycznie, a Aneta J. była – zdaniem niektórych – pod silnym wpływem męża.
Opieka nad dziećmi i decyzje sądu
Po zniknięciu rodziców chłopcami zajęła się siostra Anety J. – ich ciotka. Starszy syn wkrótce osiągnął pełnoletność, natomiast młodszy trafił formalnie do rodziny zastępczej. W listopadzie 2023 r. sąd odebrał rodzicom władzę rodzicielską nad młodszym dzieckiem.
Zarzuty i grożąca kara
Zimą 2023 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa–Mokotów postawiła rodzicom zarzut porzucenia małoletniego, co zgodnie z przepisami może być karane od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. W opisie czynu podkreślono, że chłopiec został pozostawiony bez zapewnienia mu opieki, środków do życia oraz pożywienia.
Poszukiwania bez skutku
Po przedstawieniu zarzutów Anety i Adama J. wciąż nie udało się odnaleźć. Według ustaleń śledczych mogli przebywać poza granicami Polski, a ich dokładne miejsce pobytu pozostawało nieznane. Brak możliwości zatrzymania i przesłuchania podejrzanych spowodował, że sprawę wstrzymano na wiele miesięcy.
Umorzenie śledztwa
Po dwóch latach od porzucenia synów Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście–Mokotów zdecydowała o zakończeniu postępowania. Jak poinformował portal gazeta.pl prok. Piotr A. Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, decyzję podjęto z powodu „braku znamion czynu zabronionego”.
Nieoficjalne ustalenia sugerują, że wpływ na decyzję mogła mieć sytuacja rodzinna chłopców – po odejściu rodziców nie zostali pozostawieni sami sobie, lecz otoczeni opieką bliskich.
Decyzja wciąż może się zmienić
Umorzenie nie jest prawomocne. Kurator młodszego z chłopców ma prawo złożyć zażalenie. Jeśli sąd uzna taki wniosek, śledztwo może zostać wznowione, a rodzicom ponownie przedstawione zarzuty.
Kontrowersje i pytania
Sprawa wywołała gorącą dyskusję wśród opinii publicznej. Część osób uważa, że odejście rodziców, nawet jeśli dzieci trafiły pod opiekę krewnych, powinno być surowo karane. Inni wskazują na złożony kontekst – wcześniejsze problemy zdrowotne Adama J. i izolację rodziny.
Nie zmienia to faktu, że dla porzuconych nastolatków była to sytuacja traumatyczna, wymagająca wsparcia psychologicznego i stabilnego otoczenia. Historia Anety i Adama J. pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych przykładów porzucenia dzieci w ostatnich latach w Polsce.