Na jednej z najbardziej niezwykłych wysp Europy doszło do zdarzenia, które przypomina o potędze przyrody. Mieszkańcy i służby ratunkowe musieli działać błyskawicznie, a zjawisko, które miało miejsce, nie pozostawiło nikogo obojętnym. Szczegóły wydarzenia budzą niepokój i zmuszają do refleksji nad siłami, które kształtują krajobraz Islandii.
Kolejna erupcja i ewakuacja miasteczka
W środę na południowo-zachodnim wybrzeżu Islandii doszło do kolejnej erupcji wulkanicznej, co potwierdziły lokalne służby.
Na transmisjach na żywo można było dostrzec unoszące się kłęby dymu i imponujące strugi płynącej lawy, o intensywnych odcieniach pomarańczu i żółci. To już następny wybuch z serii zdarzeń w tym rejonie, które regularnie występują w ostatnich latach.
Doszło do erupcji wulkanu Sundhnúkur, położonego niedaleko znanego z geotermalnych atrakcji miasta Grindavik. Lokalne służby błyskawicznie ogłosiły ewakuację mieszkańców oraz gości przebywających w luksusowym kompleksie hotelowym.
Eksplozja zaskoczyła okolicznych mieszkańców
Według Islandzkiego Biura Meteorologicznego, do wybuchu doszło nagle, a ciemna chmura dymu szybko przesłoniła okoliczne tereny. Policja prowadziła patrole po całym Grindaviku, upewniając się, że wszyscy mieszkańcy opuścili zagrożony obszar. To działanie miało charakter prewencyjny, ponieważ władze nie chciały dopuścić do żadnych niebezpiecznych sytuacji.
Ewakuacja hotelu
Szczególną uwagę mediów przyciągnęła ewakuacja gości Blue Lagoon, znanego na całym świecie kurortu geotermalnego. Kompleks ten położony jest w bezpośrednim sąsiedztwie strefy wulkanicznej, co czyni go jednocześnie atrakcją i miejscem potencjalnego ryzyka.
Mimo że wszystkie działania ratunkowe przebiegły sprawnie, incydent ten przypomina, że nawet w miejscach turystycznych żywioł może zaskoczyć w każdej chwili.

Lotnisko działa bez zakłóceń
Pomimo wulkanicznej aktywności, port lotniczy Keflavík obsługuje loty zgodnie z rozkładem, a przestrzeń powietrzna nad Islandią pozostaje otwarta. Nie wystąpiły emisje popiołu, które mogłyby wpłynąć na bezpieczeństwo ruchu lotniczego, co często bywa problemem podczas większych erupcji.
Od 2021 roku to już 12 erupcja
Od początku 2021 roku na Islandii odnotowano już 12 erupcji wulkanicznych, co potwierdziła m.in. Agencja Reutera.
To dowód na to, jak dynamiczna i nieprzewidywalna jest ta wyspa. Grindavik, niegdyś spokojne rybackie miasteczko, wciąż odczuwa skutki intensywnej aktywności sejsmicznej i wulkanicznej.
W 2023 roku większość mieszkańców została zmuszona do opuszczenia swoich domów z powodu zagrożeń związanych z lawą i wstrząsami.
Geografia Islandii: wulkaniczna pułapka?
Islandia leży dokładnie na styku dwóch ogromnych płyt tektonicznych – euroazjatyckiej i północnoamerykańskiej. Obie płyty oddalają się od siebie, co skutkuje regularnymi trzęsieniami ziemi oraz tworzeniem się nowych szczelin w skorupie ziemskiej. Taka lokalizacja czyni Islandię jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie obszarów świata.
Ciekawostka: Na Islandii znajduje się ponad 30 aktywnych wulkanów, a ich rozmieszczenie pokrywa się z obszarami o największej aktywności geotermalnej.
Islandia – kraina ognia i lodu, ale i nieustannego ryzyka
Choć Islandia zachwyca surowym pięknem i wyjątkowymi zjawiskami przyrodniczymi, to jednocześnie przypomina, że życie w tak aktywnym regionie geologicznym niesie ze sobą stałe zagrożenia. Eksperci przewidują, że aktywność na półwyspie Reykjanes może utrzymywać się przez dziesięciolecia, co wpłynie zarówno na codzienne życie, jak i gospodarkę kraju.
źródło: Reuters.com