Od czerwca 2026 roku konsumenci kupujący miód w sklepach zobaczą zupełnie nowe informacje na etykietach. W życie wejdą unijne przepisy, które mają ujednolicić i zwiększyć przejrzystość oznaczeń. W praktyce oznacza to koniec ogólnikowych określeń, takich jak "mieszanka miodów z UE i spoza UE", a zamiast tego – konkretne procentowe udziały pochodzenia składników. Zmiany mają szczytny cel: chronić konsumentów przed fałszywymi deklaracjami. Jednak niosą ze sobą również liczne wyzwania – zarówno finansowe, jak i organizacyjne dla branży pszczelarskiej.
Co się zmieni na etykiecie miodu?
Nowe regulacje unijne wymagają, by na każdym słoiku miodu znalazły się:
-
konkretne kraje pochodzenia miodu (w kolejności malejącej, według udziału wagowego),
-
procentowy udział każdego z tych krajów w całkowitej masie miodu.
Dla przykładu: zamiast lakonicznej informacji "mieszanka miodów z UE", etykieta będzie musiała zawierać zapis typu: „42% miodu z Ukrainy, 36% z Węgier, 22% z Polski”.
Dlaczego wprowadzono nowe przepisy?
Głównym celem jest walka z fałszowaniem żywności i zwiększenie transparentności rynku. Zbyt ogólne oznaczenia w przeszłości pozwalały na wprowadzanie w błąd klientów, którzy często nie byli świadomi, że miód w ich koszyku może pochodzić głównie z importu, mimo patriotycznych symboli na opakowaniu.
Eksperci z branży, jak np. Polska Izba Miodu, przyznają, że choć intencje są słuszne, to sposób realizacji budzi wątpliwości. Wiele zależy od tego, jak poszczególne kraje członkowskie wdrożą nowe przepisy w swoich systemach prawnych.
Koszty, które mogą uderzyć w konsumenta
Wprowadzenie szczegółowych etykiet to nie tylko kwestia zmiany nadruku. Producenci muszą:
-
zakupić nowe drukarki przemysłowe,
-
zmodernizować linie pakujące,
-
zaktualizować systemy informatyczne,
-
zaprojektować nowe szaty graficzne etykiet,
-
oraz zapewnić zgodność z nowymi zasadami dokumentacji.
Dla wielu firm to wydatki liczone w dziesiątkach lub setkach tysięcy złotych, co najprawdopodobniej przełoży się na wyższe ceny dla konsumentów.
Czy nowe oznaczenia będą skuteczne?
Choć szczegółowe informacje na etykiecie brzmią obiecująco, pojawia się pytanie: jak w praktyce sprawdzić, czy podane dane są zgodne z rzeczywistością? Na przykład: kto i w jaki sposób potwierdzi, że w słoiku naprawdę znajduje się 42% miodu z Ukrainy, a nie 60% z zupełnie innego kraju?
Naukowcy wskazują, że klasyczna analiza DNA nie nadaje się do takich kontroli. Miód to złożony produkt, zawierający naturalne pyłki, a metody molekularne są zbyt niestabilne i podatne na błędy. Alternatywą mogą być zaawansowane techniki, takie jak:
-
spektroskopia,
-
analiza izotopowa stabilnych pierwiastków,
-
chemometria,
-
czy analiza pyłkowa.
Jednak ich wdrożenie na szeroką skalę wymaga czasu, środków i przeszkolenia inspektorów.
Miód miodowi nierówny – trzy etykiety na raz?
Sytuacja na rynku miodu będzie skomplikowana jeszcze przez długi czas. Obecnie w sprzedaży znajdują się:
-
Miody importowane z ogólnikowym oznaczeniem ("mieszanka z UE i spoza UE"),
-
Miody polskie, od kwietnia 2024 roku oznaczane już szczegółowo ("miód z Polski", "mieszanka z Polski i Węgier"),
-
Starsze produkty, dopuszczone do obrotu do 2026 roku, nadal mogą zawierać stare oznaczenia.
Od czerwca 2026 r. wejdą w życie czwarte – najbardziej precyzyjne oznaczenia z procentami, co oznacza, że na półkach mogą współistnieć aż cztery różne systemy etykietowania. Dla konsumentów może to być poważne wyzwanie informacyjne.
Nieuczciwi sprzedawcy mają łatwiej?
Legalni producenci muszą inwestować, dokumentować i działać zgodnie z wymogami. Tymczasem wciąż kwitnie handel miodem bez etykiet, szczególnie na targowiskach, przydrożnych stoiskach czy w internecie. Sprzedawane tam produkty często nie posiadają:
-
daty przydatności,
-
informacji o pochodzeniu,
-
czy jakiejkolwiek zgodności z przepisami.
To nie tylko nieuczciwa konkurencja, ale również realne zagrożenie dla zdrowia konsumentów, którzy mogą nieświadomie kupować miód z nieznanego źródła.
Co dalej?
Branża czeka obecnie na publikację krajowej ustawy, która określi szczegóły wdrożenia unijnej dyrektywy w Polsce. Polska Izba Miodu apeluje o rozsądek i realizm – tak, by chronić konsumenta, ale jednocześnie nie doprowadzić do upadku mniejszych producentów.
Podsumowanie
🔹 Od 2026 roku etykiety miodu będą zawierały dokładne informacje o krajach pochodzenia i ich procentowym udziale. 🔹 Zmiana ma zwiększyć transparentność rynku i ograniczyć fałszywe oznaczenia produktów. 🔹 Producentów czekają koszty modernizacji, które mogą wpłynąć na cenę końcową produktu. 🔹 Konsumenci muszą przygotować się na różnorodność etykiet i nauczyć się ich czytania. 🔹 Walka z nielegalnym handlem miodem nadal pozostaje dużym wyzwaniem.